środa, 14 sierpnia 2013

Miniaturka I - Wiara cz. 2/3

Hej, hej. Dodaje drugą część miniaturki, która szczerze mówiąc miała całkowicie inaczej wyglądać, no ale ja to ja xDD w moich myślach nadal jest co innego niż "na papierze".
Dedykuje całą to miniaturkę Karolince, drugiej blogerce :)
Skarbie, mamy wspólny problem na głowie :D
Ty wiesz o czym mówię :P
A, no i znalazłyśmy Betę, którą jest Dominika! (mam nadzieje, że mogę podać tu Twoje imię).
Jeszcze się nie poznałyśmy, aczkolwiek mam nadzieję, że zaczniemy współpracę od kolejnego rozdziału :)
No i z innej beczki, czyli jutro z rana wyjeżdżam na dwa dni, także nie wiem jak z 3 częścią miniaturki, ale rozdziału w tym tygodniu raczej nie będzie, choć zaczęłam już pisać :/
Lubie tutaj zanudzać ludzi, jednak teraz życzę miłego czytania!
Odiumortis (swag).



Miniaturka I - Wiara cz. 2/3



Minęły już dwa tygodnie odkąd Hermiona trafiła do szpitala. Jej kontakty z Malfoy'em polepszyły się i to znacznie. Ani jej ani jego przyjaciele nie mogli ich odwiedzać - dlatego byli dla siebie jedyną podporą.
-A więc mówisz, że Potter wolał zawsze Weasleyówną nawet gdy był z tą azjatktą? - zaitrygował się Draco.
-Jaką azjat... Chodzi ci o Cho? Tego nie jestem pewna, ale Harry i Ginny zawsze czuli do siebie pociąg czy jakoś tak. - roześmiała się perliście.
-A ty? - zapytał nagle.
-Co ja? 
-Byłaś albo jesteś zakochana? 
-Jeszcze jakieś trzy tygodnie temu powiedziałabym, że tak. Ale teraz... Nie wiem. A ty? 
W odpowiedzi wzruszył ramionami. Nie był nigdy zakochany i podejrzewał, że już nigdy nie będzie...
-Co jest twoją największą wadą? - Draco był ciekawy charakteru Hermiony. Zawsze była dla niego tylko zwykłą kujonicą, lecz gdy ją teraz trochę poznał, zdał sobie sprawę z tego, że jest ona interesującą i barwną osobą.
-Przede wszytskim zbyt szybko przywiązuje się do niektórych osób. No na przykład już jestem przywiązana do ciebie - zaczęła mówić otwarcie. - Nie sądzę aby teraz to było coś złego bo gdy wyjdziemy ze szpitala dalej się będziemy zachowywać jak teraz... Prawda? - spojrzała na niego.
Miał spuszczoną głowę i nerwowo ściskał pięści. 
-Tak, oczywiście... Tylko Miona ja nie wiem... Pochodzę z arystokratycznej rodziny, moi rodzice mogą zareagować na to w dość nieprzyjemny sposób. - zaczął kłamać jak z nut. Od dawna nie miał problemów z akceptacją znajomych przez jego rodziców. Po wojnie wszytsko zmieniło się na lepsze... Lecz jednak bitwy pozostawiły na nim jakiś ślad. Na każdym pozostawiły ślady. Tylko dlaczego na nim, aż takie wielkie? Dlaczego przez to może policzyć miesiące swojego życia na palcach u jednej ręki? Miesiące... Aktualnie pozostały mu tygodnie a może mniej. Może tylko dni? Kto wie.
-Czyli to znaczy, że nie będziemy mogli się widywać? - wyraźnie posmutniała. Na taki widok serce zaczęło mu się krajać.
-Oczywiście że będziemy mogli. Kto by tam słuchał rodziców. - roześmiał się, choć czuł się podle mówiąc takie rzeczy. - Ale obiecaj mi jedno.
-Co takiego?
-Że się we mnie nie zakochasz.

***

-Możemy zagrać w prawdę? Ja zadam ci kilka pytań i ty mi też. Trzeba odpowiadać szczerze. - zaproponował.
-Skąd będę miała pewność, że nie kłamiesz? - mimo wszystko była bardzo podejżliwa.
-Bo ja nie kłamie osób, na których mi w pewnym sensie zależy. - puścił do niej oczko.
-Powiedzmy, że ci wierze. Zaczynasz.
-Mówiłaś, że jeszcze kilka tygodni temu mogłabyś powiedzieć, że jesteś zakochana. Kim był ten szczęściarz?
-Ron, ale jestem pewna, że go nie kocham. Jest chyba ktoś inny. -mruknęła. 
Chciała zadać pytanie, ale zawahała się. Zauważył to.
-Pytaj o co chcesz bez skrępowania. - zachęcił.
-No więc... Draco... Na co jesteś chory? - spuściła głowę zawstydzona. Dobrze wiedziała, że chłopak wcale nie chce o tym rozmaiwać.
-Mam białaczkę. 
Popatrzyla na niego wystraszona. Miała gule w gardle, którą głośno przełknęła. Do tej pory miała nadzieją, a teraz? Co prawda są wyjątki w których osoby chore na raka żyją tak długo jakby były zdrowe bo choroba ustępuje. Jednak dobrze wiedziała, że z nim jest inaczej. Z każdym dniem coraz gorzej. 
Wyobraziła sobie moment, gdy będzie musiała się z nim pożegnać. 
W końcu prędzej czy później taki nastąpi... Od tygodnia dręczyło ją jeszcze jedno, inne pytanie. Jak jej odwieczny wróg w ciągu dwóch tygodni skradł jej serce? 
Dział na nią jak magnez. Chciała być non stop przy nim. Od nowa była zakochana... Tylko tym razem naprawdę i tym razem nie chłopak ją skrzywdzi, wiążąc się z inną, lecz życie. A raczej jego brak...
Jeżeli Draco nie przeżyje, ona się załamie. 
W jej oczach zaczęły kumulować się łzy. Wstała z łóżka i wybiegła z sali...
Na ciele miała jeszcze dużo ran, ale te największe były w sercu. Wybiegła do łazienki i popatrzyła w lustro. 
Cholera, pomyślała, ty idiotko ryczysz przed lustrem a co on ma powiedzieć?! 
Wytarła mokre policzki i wyszła z podniesioną głową, obiecując sobie, że będzie silna, dla niego. 
I znów stanęła przed ich wspólną salą, i znów się rozpłakała. Była tylko słabą istotą, która nie potrafiła sama sobie radzić w ciężkich chwilach. No, ale kto by potrafił?
Nagle drzwi się otworzyły i stanął w nich Draco. Bez słowa przytulił Hermionę i szepnął "jeszcze wszystko się ułoży", choć sam w to wątpił. 
-Dlaczego mi nie powiedziałeś wcześniej? - zapytała cichutko trochę się uspokajając. 
-Bo wiedziałem jak zareagujesz. Nie chciałem ci sprawiać...
-Przykrości? - oderwała się od niego. - Draco! Jak mogłeś?! - chciała mu wykrzyczeć prosto w twarz, że jest chamem i kompletnym kretynem, ale nie mogła.
-Ale wiesz co? Ja jeszcze coś wymyślę. Ty będziesz zdrowy i będziesz ze mną. - ostatnie słowa wypowiedziała prawie bezgłośnie. 
Mógł się tego domyślić... Ona też się mu podobała, on też ją kochał. Nie jak przyjaciółkę, albo młodszą siostrę. Kochał ją jak dziewczynę z którą chce spędzić resztę swojego życia.

***

Dni miajły nieubłagalnie. O ile wcześniej Hermiona i Draco spędzali ze sobą dużo czasu, teraz siedzą ze sobą non stop.  Zachowują się wobec siebie nawet trochę śmielej niż wcześniej. Nie mają żadnych tajemnic. 
Dziś miał być dość wyjątkowy dzień. Draco poszedł na badania, z których miało wyniknąć postępowanie choroby. Czuł się nawet lepiej, ale kto wie co los przyniesie.
Wyszedł z sali badań, z nieodgadnioną miną. Hermiona trochę się spieła. To było jak werdykt. Śmierć czy życie.
-No i jak? - zagadnęła drżącym głosem. Uśmiechnął się szczerze i wziął ją w swoje objęcia.
-Remisja* Miona... Nastąpiła remisja! - wykrzyknął wręcz.
-Naprawdę? O Boże jak ja się cieszę! - jej szczęście nie miało granic. 
Odchyliła od niego trochę głowę, po czym pocałowała go w usta. Delikatnie, krótko i z uczuciem. Popatrzył jej w oczy i zrobił to samo. Pocałował lecz tym razem zachłannie, jakby chciał przez to wyrazić wszytskie swoje uczucia...


**********

Remisja - nawrót choroby. Choroba podczas remisji ustępuje na pewien czas (może to być miesiąc, rok, kilka tygodni, czy kilka lat) a czasem nawet całkowicie "znika".

9 komentarzy:

  1. Kocham tą miniaturkę ♥ Tylko mam nadzieje, że to się nie skończy tragicznie, bo chyba się załamię :( Ale tak czy inaczej już się nie mogę doczekać kolejnej części :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu takie krótkie?
    Uwielbiam tą miniaturkę i bardzo,ale to bardzo się w nią wciągnęłam. Pomysł jest oryginalny i taki,taki...ach nie wiem nawet jak mam się wysłowić. To jest po prostu bardzo życiowe, każdemu taka sytuacja może się zdarzyć i to chyba najbardziej mną wstrząsa. Mam nadzieję na wspaniały happy end... Co ja piszę ? Ta historia MUSI zakończyć się happy endem :)
    Pozdrawiam Annabelle

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem oczarowana tą miniaturką, aleeeeeee mogłabyś się trochę bardziej postarać... Pomysł spodobał mi się bardzoooo, ale tak jakby poszłaś na łatwiznę. Mogłabyś rozwinąć ta Miniaturkę, wzbogacić ja o jakieś ciekawe zdarzenia, opis rozwijania uczuć po miedzy bohaterami... Ale i tak ta miniaturka na prawdę mi się podoba. Temat mało spotykany i nie w stylu "zakochali się - on/ona ją/jego zranił/a - wrócili do siebie. Takich miniaturek jest na pęczki, a temat twojej jest mało spotykany - przynajmniej ja się nie spotkałam. Ja rozumiem - może masz mało czasu na pisanie, może nie masz pomysłów - jednak proszę, zastanów się i może jeszcze przerobisz ją na coś dłuższego? Szkoda by było zmarnować ten pomysł na jakaś krotka historyjkę. :> Zszokowana swoja surowością...
    Pozdrawiam
    Cyzia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że przez dłuższy czas zastanawiałam się czy nie zrobić z tego krótkiego opowiadania, mającego 15/20 rozdziałów. Zdecydowałam się jednak na miniaturkę złożoną z trzech części. Rówież uwarzam, że mogłabym to lepiej napisać, jednak gdy się biorę za pisanie, moje pomysły ulotniają się ;/
      Obiecuje jednak, że przy pisaniu trzeciej części postaram się o wiele bardziej, będzie dłuższa i jeszcze sama nie wiem z jakim zakończeniem :)
      Dziękuje za opinie!
      Odiumortis (swag).

      Usuń
  4. Podoba mi się ta miniaturka :) Jest taka... życiowa. Ciekawe jak się skończy.
    kropka•

    OdpowiedzUsuń
  5. Jaka świetna miniaturka :D Faktycznie, mogłoby być z tego niezłe opowiadanie. :D ale i tak jest świetnie aż brak mi słów. Uwielbiam opowiadania z chorobami i szpitalem w tle więc ta mnie tak wciągnęła ^^
    Ale proszę, czy raczej błagam o Happy Ending, a może dla pewności rzucić na ciebie Imperiusa? ^^ :D

    Zapraszam do krytyki nowego rozdziału http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny pomysł na miniaturkę. Podoba mi się też opowiadanie główne i czekam na następny rozdział, a także na koniec miniaturki. Mam nadzieję, ze nie będę musiała długo czekać :)
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie
    http://zemstaidealna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. ŚWIETNA MINIATURKA! Nie mogłam się oderwać. Zrobił mi się strasznie smutno, kiedy okazalo sie, ze Smok ma bialaczke... chyba potrafisz sobie wyobrazic, moja radosc z remisji? :D To chyba oczywiste, gdyby nie pas bespieczenstwa to skalabym po przednim siedzeniu w samochodzie jak szalona :P
    Lece czytac dalej.
    Buziaki,
    Jasmine ♥
    happiness-comes-unexpected.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Łzy w oczach ♥
    Ale cudowne jest ^^

    OdpowiedzUsuń