Witajcie Aniołki :*
Wracam zaraz po majowym weekendzie, bo dla mnie właśnie dziś całkiem kończą się święta XD
Jeśli chodzi o kwestie informacyjne:
-Wolicie takie odstępy czy mniejsze?
-Dziękuję wszystkim którzy pomogli mi napisać ten rozdział :*
-Kropka nie będzie już dla was poprawiać rozdziałów, gdyż zajmę się tym sama albo pomoże mi czasem druga adminka/blogerka (?) :)
Kropce dziękujemy a teraz zapraszam na rozdział 23, mam nadzieję, że wam się spodoba.
***
Rozdział 23
Czym jest kawa? To napój bogów. Pobudza do życia, daje siłę. A wino? Wino uspokaja... Łagodzi zmysły. Dlatego też zdezorientowani Malfoyowie razem z Hermioną pili wino czerwone jak krew, a Draco delektował się smakiem mocnej, czarnej kawy.
-Tak więc... - zaczęła zakłopotana Narcyza. Brała po uwagę to, że Draco może chcieć wystawić ich na próbę po ostatnim liście, ale toż to przesada! Musiała jednak się zachowywać jak przystało.
-Postanowiliśmy was odwiedzić razem z Mioną. - młody Malfoy świetnie się bawił zdrabniając imię Granger.
-Przepraszam, nie przedstawiłam się. Jestem He...
-Wiemy kim jesteś. - uciął sucho Lucjusz.
-Inka! - zawołała szybko Narcyza bojąc się monologów ze strony męża. Chwilę później zmaterializowała się przed nią nieduża skrzatka, ubrana w jakieś stare ubranka.
-
Przygotuj coś wyjątkowego dla naszego syna i jego... koleżanki.
-Czy Inka ma też zabrać prezenty? - zapytała skrzatka.
Na ustach państwa Malfoy wykwitły ledwo widoczne, kpiące uśmiechy. Hermiona zaczerwieniła się, a twarz Dracona wyrażała nadal lekkie rozbawienie. Gdy przychodziło się w goście do takich rodów jak Malfoyowie zawsze trzeba było przynieść choć najdrobniejszy upominek.
-Ja prze-przeprasza... Nie wiedziałam, że tutaj przyjdziemy... Bo on... To znaczy Draco nic mi nie powiedział...
Hermiona zaczęła się pogrążać. Jej twarz była koloru dorodnego pomidora, a oczy niebezpiecznie błyszczały. Czuła się upokorzona.
-Hermi, wszystko w porządku. Prezenty przynoszą tylko nadęci arystokraci, którzy chcą się wkupić w łaski moich rodziców. - stwierdził zwyczajnie Draco, jakby mówił o pogodzie. Uśmiechy Lucjusza i jego żony zbladły. -Gdzie Julia?
-U Andromendy.
I tutaj nastał czas na kolejną wpadkę Hermiony. Wypluła wino, które wcześniej zaczęła konsumować, z powrotem do kieliszka. Państwo Malfoy obrzucili ją pogardliwym spojrzeniem.
-Przepraszam. - mruknęła tak cicho, że nie wiedziała czy jakikolwiek dźwięk wydobył się z jej ust. No, ale skąd miała biedna wiedzieć, że od końca wojny Andromenda pogodziła się z swoją siostrą? Granger miała wrażenie, że teraz nawet Draco się za nią wstydzi. Ten jednak rozumiał jej zdziwienie.
-Co u cioci? - zapytał.
-Wszystko w porządku, jednak wydaje mi się, że o sprawach rodzinnych powinniśmy rozmawiać tylko i wyłącznie w gronie rodziny. - odrzekł Lucjusz, któremu panna Granger się nie spodobała. Krążyły przecież pogłoski, że to taka inteligentna czarownica... Jednak ludzie mówią głupoty, pomyślał.
-Lucjuszu, daj spokój. Panna Granger jest bliska naszemu synowi, jak mniemam. - blondynka próbowała załagodzić sytuacje.
-Ojcze, jeżeli Ci coś nie odpowiada to ja mogę sobie pójść... Wcale tu nie muszę być.
-Miło, że wpadłeś jednak mogłeś przynajmniej uprzedzić o wizycie... Twojej znajomej.
-Ja chyba powinnam pójść. Przepraszam. - powiedziała Hermiona i prawie wybiegła z salonu.
-Miona! - krzyknął Draco.
Nie tak to miało wyglądać. Kompletnie nic nie wyszło po jego myśli. Odwrócił się jeszcze na chwilę w stronę rodziców i powiedział cicho: -Po raz kolejny się na was zawiodłem.
***
-Jestem już całkowicie zmęczona gotowaniem... To fajne, ale nie na dłuższą metę. - westchnęła Pansy.
-Weź długą kąpiel, a ja to dokończę.
-Na pewno? Ginny ty też wyglądasz na zmęczoną.
-Nie zapominaj, że oprócz mojej mamy byłam jedyną dziewczyną w domu. Tam to dopiero musiałam dużo sprzątać i gotować.
Pansy
nie tyle przekonana co wykończona przytaknęła i poszła prosto do swojej
sypialni. Zamiast wziąć odświeżającą kąpieli zasnęła na łóżku.
W tym samym czasie Ginny wyszła na balkon. Potrzebowała świeżego, zimnego powietrza. Oparła się o balustradę i zaczęła myśleć... Wszyscy mówili że mają dużo problemów, tak narzekali. Mówili o rodzinach, swoich miłościach, ocenach w szkole, przyjaciołach... Roześmiała się smutno. Kiedyś i ona miała tylko takie problemy. Żadnego innego. Gdyby mogła o tym komuś powiedzieć. Ale komu? Wbrew pozorom nie ufała aż na tyle Hermionie, Pansy czy reszcie. Oni chcieliby sami wszystko rozwiązać. A tego się już nie dało naprawić. Nigdy już nie będzie tak jak dawniej... Nigdy.Poczuła jak czyjeś dłonie oplatają ją od tyłu. To Blaise... To na pewno tylko Blaise. Odwróciła się z sztucznym uśmiechem.-Gin, zmarzniesz. Chodźmy do domu. - rzekł chłopak.-Tak, chodźmy…
***
-Hermiona! Zaczekaj! Proszę... - wołał Draco, jednocześnie zastanawiając się gdzie ona nauczyła się tak szybko biegać.
-Przepraszam... - wydusiła z siebie zatrzymując się. - Tak bardzo Cię przepraszam.Łzy zaczęły zbierać się w jej oczach. Była przerażona tym co stało się w środku. Nie żeby jakoś specjalnie zależało jej na opinii Malfoyów, ale to byli jednocześnie rodzice Dracona.
-Spokojnie. To oni zachowali się głupio wobec ciebie. - Draco przytulił dziewczynę z całych sił. Wiedział, że to będzie ciężkie spotkanie... Obwiniał się teraz o to wszystko. Sam nie wiedział czego oczekiwał. Że jego rodzice nagle będą wspaniałymi ludźmi?
-Wróćmy do Pansy. Może już nawet też Justin przyjechał.
-Miona... Nie powinienem cię tutaj przyprowadzać. Proszę, nie myśl chociaż o tym.
-To moja wina, zachowałam się jak idiotka - uśmiechnęła się przez łzy. - Ale naprawdę teraz już chciałabym wrócić do domu.
***
Justin faktycznie już przyjechał i był właśnie przesłuchiwany przez Harry'ego i Rona. Tym dwóm nic nie mogło umknąć dlatego w momencie, w którym Hermiona i Draco weszli do domu Włoch po raz kolejny tłumaczył się dlaczego mówi czystym angielskim z charakterystycznym akcentem dla Brytyjczyków a po włosku z typowym włoskim akcentem.
-Chłopcy, nie męczcie już tak naszego gościa. Napijecie się czegoś? - zaproponowała Pansy, która po krótkiej drzemce była znowu pełna energii. - Może wina?
-My z Mioną mamy już dość wina na całe święta. - rzucił Draco z śmiechem wchodząc do salonu. Hermiona zachichotała cicho po czym poszła na górę się przebrać.
Chciała włożyć na siebie coś luźnego i wygodnego. Wybrała stary, już
rozciągnięty i mięciutki polar, czarne dżinsy i cieplutkie skarpety. Zdawała
sobie sprawę z tego, że nie wygląda ani trochę seksownie, ale tego wieczoru
nawet nie miała ochoty jakkolwiek wyglądać. Po przebraniu się postanowiła iść
jeszcze do łazienki, żeby się uczesać. Weszła bez pukania, a to co zobaczyła
przeraziło ją.