poniedziałek, 23 września 2013

Rozdział 20

Cześć i czołem. Witam Was wszytskich i przedstawiam rozdział 20. Jest on wyjątkowy, ponieważ dotarliśmy do mniej więcej połowy opowiadania :) Z tej okazji postanowiłam się rozpisać mimo iż zawsze to robię ;D
Mam dziś po części zły dzień, gdyż dzisiaj w Krakowie koncert Dawida Kawiatkowskiego, czyli do tej pory najbliżej mojego miejsca zamieszkania. Chciałam jechać z Anitką, niestety nie było jak :(
Pozdrawiam Wszytskich, którzy mieli dzisiaj okazję być na koncercie Kwiata ;))
Przy okazji przepraszam, że nie było tak długo tej dwudziestki...
Idę na konkurs, a do tego nowy rok szkolny i takie tam ;pp
Ten rozdział chciałabym zadedykować Ew dzięki której poznałam formę literacką, którą jest Drabble i nawet sama napisałam jedno :)
W drugiej kolejności chciałam zwrócić uwagę na autorki, które niedawno zaczęły pisać/publikować swoje wspaniałe historie!
Zaczarowało mnie w szczególności kilka blogów, mianowicie:
"Wciąż Cię kocham"
"Nice Suprise"
Dramione Lily Potter - wybacz, nie wiedziałam jaka jest nazwa.
Tak więc popisałam sobie troszkę ;D
No i oczywiście najważniejsze - rozdział betowała wspaniała Kropka, która zawsze bardzo szybko wywiązuje się z swojego obowiązku - takiej Bety ze świecą szukać :)
Miłego czytania!
Odiumortis.

*******

Rozdział 20 


Draco, siedząc w pociągu miał wrażenie, że pęknie mu głowa. Zawsze rano, po imprezie podkradali z schowka Snape'a eliksiry na kaca. Nie tym razem. Jakimś cudem ich tam nie było. Były dwa wyjaśnienia: albo Severus bardzo się nachlał i sam wypił wszystkie eliksiry, bądź chciał zrobić na złość uczniom i je po prostu wziął jeszcze podczas balu. Ale kto wie, jaka jest prawda? Przecież nikt się Nietoperza nie zapyta. Równałoby się to z szlabanem do końca roku i jeszcze dłużej... 
Hermionie za to nic nie dolegało. Wręcz przeciwnie... Głowę ułożyła na kolanach Ginny, zaraz po wejściu do pociągu i teraz smacznie spała. Sen miała piękny. Byli tam jej rodzice i ona. Siedzieli w jej rodzinnym domu i jedli kolację. Teraz dostrzegła też Ginny, która uśmiechała się delikatnie w jej stronę. Był też Blaise i rozbawiał swoimi żartami mamę Hermiony. Ron i Harry tłumaczyli jej tacie zasady Qudditch’a. Nagle poczuła czyjąś dłoń na swojej. Odwróciła głowę ale nie mogła nic dostrzec, chociaż ta osoba siedziała obok. W jednej chwili wszystko zaczęło się zamazywać i po chwili usłyszała głos Ginny, tej prawdziwej. 
-Miona, ogarnij włosy chociaż, bo już wysiadamy. - rzekła spokojnie Ruda. 
Hermiona stwierdziła, że od niedawna jest jakaś inna. Nie uśmiecha się, przynajmniej tak szczerze. Jest nadwyraz spokojna i dużo więcej czasu niż kiedykolwiek poświęca na spacery, oglądanie gwiazd ciemną nocą, leżenie i rozmyślanie. Inni też to zauważyli. Pansy - najbardziej bezpośrednia i nadwyraz szczera osoba stwierdziła "Gin zachowuje się jakby miała kija wbitego w swoje cztery litery." To akurat było prawdą. Zachowywała się jakby nie chciała popełnić żadnej gafy. Mówiła sztywno i długo rozmyślała nad doborem słów. Ron natomiast oznajmił, że takim zachowaniem przypomina mu Percy'ego. 
-Okej. A czy twoi rodzice jeszcze są w domu czy już wyjechali? 
-Są. - odrzekła spokojnie. 
Nagle do ich przedziału wbiegli zdyszani chłopcy. 
-Pierwszy! - krzyknął Harry. 
-Chyba kpisz. Ja pierwszy przeszedłem przez drzwi! - zawołał Blaise. 
-Że co? Ja pierwszy się ich dotknąłem! - oburzył się Ron. 
-Nie, nie, nie. To ja pierwszy się dotknąłem drzwi! - dołączył Draco. 
-Było o wejście do przedziału, a nie kto pierwszy przy drzwiach! 
-Ja wyraźnie słyszałem, że wygrywa ten kto pierwszy przy drzwiach, Zabini. 
-Nie! trzeba było wejść! - zaczął kłócić się Harry. 
-Cisza! - warknęła Hermiona. Wszyscy na nią spojrzeli. - Nie jesteście dziećmi! A co jakbyście potrącili kogoś podczas biegu?! Tym pociągiem jadą też pierwszoroczni! Zachowujecie się jak idioci! 
-Oj Mionka, nie denerwuj się tak. - zaczął cicho Ron. 
-Złość piękności szkodzi. - zawtórował mu Blaise. 
-Miona, przecież nic się nie stało. 
-Idioci. - mruknęła w odpowiedzi. 
-Dobra, dobra. Koniec tego. Idziemy, bo Pansy już czeka razem z swoim ojcem. - rzekł Draco.
-Eee... A co ja mam powiedzieć? Jak się zachować? - zapytał lekko zdenerwowany Harry. To jego pierwsze spotkanie z biologicznym tatą, odkąd dowiedzieli się, że są spokrewnieni. 
-Zachowuj się naturalnie. Stell to fajny facet. - oznajmił Czarnoskóry, gdy wyszli już z pociągu. -Blaise, cieszę się, że masz o mnie takie dobre zdanie. Czym zasłużyłem? -usłyszeli rozbawiony, męski głos tuż za plecami. 
–Dzień dobry panie Parkinson. - powiedział pospiesznie Draco, po czym lekko zawstydzony Blaise, również się przywitał. 
-Tato, przedstawię ci wszystkich moich przyjaciół. To są Hermiona, Ginny i Ron. Harry'ego to pewnie znasz. - Pansy uśmiechała się szeroko. Miała bardzo dobre kontakty z tatą i w ogóle z całą rodziną. Z wyjątkiem jej rodzicielki, która gdzieś uciekła przed wojną. Zostawiła tylko kartkę z czterema słowami. "Przepraszam. Kocham Was. Pattie." Tyle. Kilka marnych słów. Ale Pansy uważała, że jej matka zrobiła tak z jakiegoś powodu. Gdy Stell Parkinson przywitał się już ze wszystkimi, podszedł do Harry'ego. 
-Mam nadzieję, że przyjdziesz wraz z Pansy dzisiaj na kolacje. Chciałbym porozmawiać. 
-Tak, dziękuje za zaproszenie. 
-Harry, czy możemy darować sobie ten oficjalny ton? Mimo wszystko jesteś moim synem. - mężczyzna uśmiechnął się szczerze, na co Harry trochę się rozluźnił. 

*** 

-No to jesteśmy. - Pansy rzuciła się na kanapę w salonie. Hermiona zaczęła ilustrować wzrokiem całe pomieszczenie. Przytulne, bogate, ciepłe. To trzy określenia, które pierwsze wpadły jej do głowy. 
-Chodź. Oprowadzę cię. - powiedział Draco i złapał ją za rękę, przez co przeszła ją fala ciepła. Weszli na górę i Draco zaczął otwierać każde z drzwi. -To jest sypialnia Pansy. Zawsze w niej śpi, więc tym razem pewnie też tak będzie. Ma tu w szafie część swoich ubrań. Z resztą ona wszędzie ma ubrania. W domu Astorii... Nawet w domu Diabła... Nawet u mnie w domu... Boże, ile ona musi mieć ubrań. 
Hermiona roześmiała się cicho na to stwierdzenie. Panna Parkinson miała faktycznie mnóstwo ubrań, kosmetyków i biżuterii. Weszli do kolejnego pomieszczenia. 
-To jest sypialnia w której zawsze nocuje Diabeł gdy tu jesteśmy. Tylko nie otwieraj nigdy żadnej z szafek. Blaise może tu trzymać różne akcesoria z sklepu Freda i Georga. Wiesz, jakieś wybuchowe rzeczy czy coś. - ostrzegł Draco, choć bardziej bał się, żeby nie natrafiła na jakieś pisemka dla mężczyzn... 
-Okej, zapamiętam. - dziewczyna uśmiechnęła się szczerze i otworzyła kolejne drzwi. 
-A to jest sypialnia zarezerwowana dla Rudej. Diabeł chciał mieć ją koło siebie. - Draco zamknął drzwi i otworzył kolejne. -Tutaj jest mój skromny pokoik. - rzekł blondyn. Pokój w rzeczywistości był bardzo duży i podobny do pokoju Blaise'a. Hermiona była zdziwiona, że w domu Pansy każdy z jej przyjaciół ma swój osobny kąt. Postanowiła o to zapytać. 
-Ten dom Pansy dostała chyba na siedemnaste albo szesnaste urodziny i my w czwórkę go razem urządzaliśmy, no to zrobiliśmy sobie pokoje. - uśmiechnął się delikatnie. 
-W czwórkę? 
-Ja, Blaise, Pansy i Astoria. Wbrew pozorom Greengrass nie jest taka zła. Oczywiście pod warunkiem, że w pobliżu nie ma jej siostry.
-Ehemm... Chyba nie przepadasz za Dafne, co? 
-Nie. Ona za mną też. 
-Dlaczego? - zapytała zaciekawiona Hermiona. 
-Wiesz, że będąc pijanym mówi się trochę za dużo? A więc ja byłem pijany, a brzydka Dafne miała bzika na punkcie swej urody... 

WSPOMNIENIE 

-Gdzie jest Astoria? - zapytał Draco, wchodząc niepewnym krokiem do dormitorium dziewcząt. 
-Tu jej nie ma. Ale jestem ja... - Dafne uśmiechnęła się zalotnie do blondyna. 
-N-no to gdzie jest? - Po Ślizgonie było widać, że spożył dużą ilość alkoholu. 
-Draco! Ty jesteś pijany! - oburzyła się panna Greengrass. Nienawidziła pijanych mężczyzn. 
-A ty jesteś brzydka. - oznajmił spokojnie. Dziewczyna popatrzyła na niego z pogardą. 
-Jesteś pijany, nie będę z tobą rozmawiać. 
-A ty jesteś brzydka i głupia. Tylko wiesz co? Jak ja jutro rano się obudzę, to będę już trzeźwy a ty nadal będziesz miała krzywą mordę . - uśmiechnął się do niej bezczelnie i wyszedł. 

KONIEC WSPOMNIENIA 

-No i od tego momentu nie lubi mnie. - chłopak oblizał usta i wzruszył ramionami. 
-Mimo, że powiedziałeś jej prawdę to zrobiłeś to w bardzo niekulturalny sposób. - pouczyła go. -Ktoś musiał ją uświadomić i padło na mnie. A to, że wtedy byłem pijany to już nie moja wina. 
-Ja też nie lubię, jak chłopak jest pod wpływem alkoholu. 
-Cóż, to był wyjątek. - Draco lekko się zmieszał. 
-Okej... A pokażesz mi mój pokój? 
-Oczywiście. - mrugnął do niej i otworzył kolejne drzwi, te znajdujące się dwa kroki od jego sypialni.

***

-AAAAAA! - wrzasnęła Pansy wchodząc do domu i rzucając torebką na dywan. Zaraz za nią wszedł Harry, który nieudolnie próbował powstrzymać uśmiech. Dziewczyna wzięła poduszkę i uderzyła nią szatyna. 
- Nienawidzę go! - krzyczała - Jesteś kompletnym idiotą, Potter! Po co ja się zgodziłam, żebyś szedł na jakąś kolacje?! Do cholery jasnej! Godzinna kolacja a moje życie już legło w gruzach!!! 
-Pansy siostrzyczko, ja też cię kocham. - odpowiedział roześmiany Harry. 
-Co się stało? - zapytał nieśmiało Ron. 
-On odbiera mi ojca, Megan mi odbiera ojca! On odbiera mi jeden dom, ta idiotka też mi odbiera jeden dom! Pieprzcie się wszyscy razem, do cholery! - wykrzyczała dziewczyna, po czym podeszła do szafki obok kominka i wyciągnęła paczkę papierosów. 
-Pan, nie pal. To nie zdrowe! - pouczyła ją Hermiona. 
-Jestem zdenerwowana. Muszę. - panna Parkinson zaciągnęła się mocno po to, by chwilę później wypuścić z ust idealne koło z dymu. 
-Potter, może ty wyjaśnisz co się stało? - zaproponował Draco. 
-A więc pojechaliśmy do rodzinnego domu Pansy, no albo pałacu. Nazwij to jak chcesz. No i tam Stell przedstawił nam Megan, jego nową kobietę. Ustaliliśmy też, że skoro jestem jego synem to należy mi się coś, dlatego oddał mi jeden z swoich domów, który miała chyba otrzymać Pansy. A ta Megan, to ona przez jakiś czas będzie pracowała gdzieś za granicą, dlatego zamieszka też w jednym z apartamentów Stella. Teraz Pan jest o to wściekła i... 
-Czy ty naprawdę myślisz, że tu chodzi tylko o te domy?! Okej w pewnym sensie ale to tylko dobra materialne! - dziewczyna miała już łzy w oczach. - Miałam sobie tatę i mamę. Miałam z nimi świetne kontakty. Nawet nie takie jak z rodzicami tylko przyjaciółmi i nagle z dnia na dzień moja matka gdzieś uciekła. - pierwsza łza spłynęła po jej policzku. - Został mi tata. Był dla mnie jeszcze bliższy, niż wcześniej. Poświęcał mi cały swój wolny czas. A potem dowiedział się, że ma syna i znalazł dziewczynę. Widzisz… to nie byłoby takie złe, też się cieszę, że mam brata albo, że on nareszcie ma kobietę ale do cholery jasnej ja już nie istnieje. Czy słyszałeś żeby przez cały wieczór choć raz zapytał co u mnie? Jakie mam oceny, albo co w szkole?! Czuje się, jak stara zabawka, która przestała być modna! Jakbym była na tej kolacji, bo tak wypada a nie dlatego, że on tego chciał! - Pansy zalała się łzami i wybiegła na górę do swojego pokoju. 
Harry zaklął siarczyście, po czym poszedł za siostrą. 
–Ojojoj, no to się porobiło... - westchnął Blaise. - Ale ja tam ją rozumiem. Też musze dzielić matkę z jej facetami ale za to rodzeństwa nie mam. 
-Gdy się urodziła Julia czułem się podobnie... No, ale ja miałem jeszcze dziadka, który twierdził, że drugie dziecko wcale nie jest potrzebne i, że to ja jestem ważniejszy niż Julka. No to jak byłem zazdrosny, to jechałem do niego a on mnie pocieszał i mówił, że kobiety są mało ważne. To się już dobrze czułem. Ale potem mi przeszło. - Draco uśmiechnął się szczerze. 
-No wiesz Malfoy?! Kobiety są mało ważne? Jak ci mógł dziadek takich rzeczy naopowiadać?! - żachnęła się Gin. 
-Oj Ruda... Ja wtedy miałem może z osiem lat i byłem strasznie rozpieszczony. Ty nie masz młodszego rodzeństwa. 
-Ale mam sześciu starszych braci. 
-No właśnie... Jak się urodziłaś, to byłaś oczkiem w głowie rodziców. - stwierdził Ron. 
-A my z Hermioną nigdy nie mieliśmy problemu z rodzeństwem. - zaśmiał się Blaise i przybił piątkę szatynce. 
-To pewnie nudy w dzieciństwie? - zapytał młody Weasley. 
-Wręcz przeciwnie... - zaczął Zabini. 
-Rodzice zabiegali jeszcze bardziej o nasze względy i ciągle z nami siedzieli żeby nie było nam nudno. - dokończyła Hermiona. 
I tak potoczyła się długa rozmowa o tym, czy lepiej mieć rodzeństwo, czy być jedynakiem...

piątek, 20 września 2013

Spamownik

Przedstawiam spamownik, który znajduje się na prawym pasku bocznym! 
Dodawajcie tu: nominacje, linki do waszych blogów, ostatnie rozdziały. 
Jeśli ktoś chce to można też linki do vlogów i fan page na facebook'u. Chciaż tego ostatniego i tak pewnie nie polubie :)
Od teraz nie będę już zwracać uwagi na nominacje i inne pod rozdziałami. 
Odiumortis.

poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 19

Pojawiać się trochę wcześniej niż zwykle, bo chce Wam dodać siły na nowy rok szkolny! Życzę Wam samych wspaniałych ocen, dużo wycieczek i imprez :D
Pojawiają się dwa brzydkie słowa... Brr... xD
Nie śmiać się z mojej poezji, która tam wystąpi :)
Rozdział betowała Kropka!
A więc jeszcze raz wspaniałego roku szkolnego!
Miłego czytania,
Odiumortis.

****************


Rozdział 19 

Wchodząc do malowniczo wystrojonej Wielkiej Sali, w obłędnej sukience z chłopakiem, którego niewątpliwie chciałaby mieć większość kobiet w Hogwarcie, czuła się jak prawdziwa księżniczka. Zatrzymał się na chwilę, tuż po przekroczeniu progu i popatrzył w jej rozmarzone, czekoladowe oczy. Uniosła głowę do góry i zetknęła się z nim wzrokiem. Jego tęczówki były koloru szaroniebieskiego. Dokładnie takie same jak jej dzisiejsza kreacja. 
-Na co masz ochotę? - zapytał po chwili, zdając sobie sprawę, że zatracił się w parze brązowych oczu. 
-Na pocałunek. - odrzekła zbyt wiele nie myśląc. Popatrzył na nią lekko zdziwiony i wtedy zdała sobie sprawę, że powiedziała to na głos. 
- Na pocałunek nocy... - szybko skłamała, podając nazwę jednego z bardziej popularnych drinków. 
-Niestety alkohol wprowadzają dopiero po opuszczeniu sali przez nauczycielów. - mruknął szczerze rozbawiony. Nie sądził, aby miała na myśli drinka. Zaróżowione policzki wszystko zdradzały. 
-Witam moją ulubioną parę. Miona, wyglądasz bajecznie. - przywitał się Blaise, po czym zaraz podeszli do nich Pansy z Teodorem, Ron z jakąś rok młodszą Krukonką, której imienia całe towarzystwo raczej nie znało i Harry ku zaskoczeniu wszystkich z Astorią. 
-A czy Ginny prz... - Potter nie zdążył dokończyć, ponieważ jego szczęka opadła z łoskotem na ziemię i rozbiła się tam na miliony małych kawałeczków. 
Ginewra stała w przejściu z wymodelowanymi włosami wyglądającymi bardzo naturalnie, lekkiej, łososiowej sukience z grubymi, koronkowymi ramiączkami, ciągnącej się aż do ziemi i w jasnobrązowych, zamszowych, wysokich szpilkach na grubszym obcasie. W Wielkiej Sali zrobiło się cicho, a wszystkie pary oczu były skierowane na ową pannę. Zrobiła jeszcze większą furorę, niż Hermiona w czwartej klasie. Nagle do pięknej dziewczyny ku zdumieniu uczniów podszedł Terry Boot i podał jej rękę, którą ta z chęcią przyjęła. I wszystko wróciło do normy. W pomieszczeniu znów rozległy się szmery rozmów a muzyka na nowo zaczęła grać. Gin razem z partnerem podeszła do grupki przyjaciół i przywitała się, co również uczynił Terry. -Ginny... 
-Tak, Zabini? - odrzekła neutralnym tonem. Nie było w tym nutki kpiny, złości, rozbawienia, koleżeństwa... Nic. 
-Ja chyba musze zamienić z tobą kilka słów. Odeszli na kilka kroków po czym chłopak zaczął. -Przepraszam za te słowa. Dla mnie jesteś wyjątkowa. - popatrzył jej w oczy. 
-Ja też przepraszam. Zrobiłam wielką aferę, a w gruncie rzeczy nie powiedziałeś nic aż tak złego. - odpowiedziała, ale nie uśmiechnęła się. Niby przebaczyła a nawet przeprosiła, jednak to nie było to na co czekał. Jej oczy nie stały się weselsze, ani nawet milsze. Głos nie był przyjazny, tylko zwyczajny. Nie wyrażał żadnych uczuć. Skojarzyło mu się to z Draconem za czasów kiedy służył Voldemortowi. Żadnych uczuć, kompletne zero. Posłał jej niepewny, ale szczery uśmiech. Kąciki jej ust podniosły się do góry, jednak miał wrażenie, że to wymuszona mina. To nie był jej piękny, naturalny uśmiech. 
*** 
-...Na tym myślę, że mogę zakończyć moją przemowę. Teraz zostanie wykonany taniec wstępny, po czym nauczyciele udadzą się do swoich komnat, a wy moi drodzy uczniowie, będziecie mogli balować do białego rana! - Dumbledore uśmiechnął się radośnie i jednym ruchem różdżki włączył odpowiednią muzykę. Sześć par uczniów weszło na scenę i zaczęło tańczyć. Wyrażali uczucia przez ruch swoich ciał. Poruszali się lekko, delikatnie, ale też pewnie. Wszyscy równo, w takim samym tempie. W pewnym momencie muzyka stała się wolna, po czym zaczęła grać coraz głośniej i szybciej. Chłopcy stanęli po jednej stronie, a dziewczyny po drugiej. Teraz muzyka przypominała energiczne bicie serca. Draco i Hermiona stanęli pomiędzy parami, na przeciwko siebie. Obydwoje zrobili dwa kroki w tył. W Wielkiej Sali wybuchły fajerwerki, a Hermiona pobiegła w stronę partnera. Draco chwycił ją na ręce i wzniósł ku górze. Nastała kilkusekundowa cisza, po to by za chwilę wybuchły gromkie brawa. Wszyscy uczestnicy tańca ukłonili się z uśmiechem, a na parkiet weszli teraz już wszyscy uczniowie. 
-Udało się. - ucieszyła się dziewczyna. 
-Miałaś świetnego partnera, jak mogłoby się nie udać? - uśmiechnął się szelmowsko, a ona odpowiedziała mu tym samym.
*** 

Gdy nastała północ muzyka nagle została wyłączona, a na scenę wszedł Blaise, który był już lekko wystawiony.
-Słuchajcie misiaczki. Wiem, że świetnie się bawicie, ale teraz ja chciałbym coś Wam zaśpiewać! 
Przez długi czas wszyscy klasakali, aż w końcu Diabeł zbliżył usta do mikrofonu i zaczął pokaz.
(Nućcie to sobie pod melodie refrenu piosenki "Tyle słońca w całym mieście" ta piosenka ma chyba inny tytuł, ale to tylko szczegół xD - dop. autorki)

Tyle słońca w całym mieście
Nie widziałeś tego jeszcze
Draco ooo Draco

Hogwarckimi błoooniami
Niosą szczęście zaaakochani
Miona ooo Miona

Quiddich porywa ich spojrzenia
Ron na miotle zapierdziela
Ronuś ooo Ronuś

Ginny moja piękna ruda
Może mi się ją poderwać uda
Miona ooo Miona

Pewien Ślizgon skradł Heeeermi serce
Takiej rewelacji nieeee widziałeś jeszcze 
Potter ooo Potter

Potter ma rodzeństwo nowe
Aż mu odebrało mowe
Pansy ooo Pansy 

Ginny ma naburmuszona
Mą piosenką niewzruszona
Ginny ooo Ginny

Wtem na scenę weszła Gin i wzięła drugi mikrofon.

Nasz Diabełek ma humorek
Wypił Whisky caaały worek
Zabini ooo Zabini

Dziewczyna aż sama się zdziwiła, że wymyśliła taki rym, chociaż po dłuższym zastanowieniu stwierdziła, że to skutki alkoholu.
Jednak zanim Blaise zdążył jej coś odpowiedzieć, przerwał mu Draco, który również postanowił się pobawić w rymowanki.

Oj wy moi kooochani
Jesteście nieźle poooojebani
Zabini ooo Ginny

I w tym samym momencie do Wielkiej Sali wszedł Severus. Już miał krzyknąć, i spytać co się tu dzieje, ale jemu również udzielił się nastrój swoich podopiecznych.

Draco skończ swoje przemowy
Po świętach zaczynasz szlaaban nowy
Szlaban ooo szlaban

Blondyn jednak nie dał się zbić z tropu i szybko odpowiedział.

Niech się pan nie denerwuje
I szlaban mi daaaruje
Severusku móóój Nerwusku

Snape jednak nie dał się i wykorzystał słaby punkt Malfoya.

Chcesz by ojciec się dowiedział
Kto mu nowego mercedesa zajebał
Lucjusz ooo Lucjusz 

I wtedy postanowił się dołączyć jeszcze Harry. Jego kontakty z Mistrzem eliksirów nie polepszyły się ani o trochę, dlatego to było ryzykowne zagranie.

Profesorze bez urazy
Nie pasują panu taaaakie wyrazy
Wyrazy ooo wyrazy

Snape faktycznie się zmieszał, ale nie dał tego po sobie poznać. W odpowiedzi podszedł do ogromnego stołu i zabrał dwie butelki Ognistej, po czym wyszedł nie odwracając sie. Wszyscy uczniowie wybuchli gromkim śmiechem i wrócili do zabawy.