wtorek, 19 maja 2015

Rozdział 24

Witajcie moje ziomeczki! :D
Pewnie się tego nie spodziewaliście, ale przychodzę do Was z nowym rozdziałem. Opowiadanie to zakończę bardzo szybko, tak naprawdę tylko po to, że nie lubie zostawiać czegoś niedokończonego.
Nie odpisywała Wam, bo nie chciałam nikogo wprowadzać w błąd. Sama nie wiedziałam kiedy dodam.
Będzie nowy blog, nowe Dramione, ale najpierw je napisze a dopiero później opublikuję. W każdym razie już zaczęłam :)
Miłego czytania,
Odiumortis!

***

Rozdział 24


To co zobaczyła przeraziło ją…
Justin otarł łzę z policzka Ginny. Dziewczyna wtuliła się w chłopaka, gdy kolejne, słone krople popłynęły z jej oczu. Wyglądała na wykończoną i bezsilną.
-Ginevro, musisz być silna. Wiem, że to dla ciebie ciężkie, ale jestem z tobą. – ucałował ją w czoło. – Weź szybki prysznic i zejdź jeszcze do nas na dół. Musimy przynajmniej udawać.
Hermiona oddaliła się, nie chcąc zostać zauważoną. To wyglądało tak, jakby Jus i Gin się znali. Jakby on tutaj był dla niej. Co się właściwie działo? Cokolwiek to było nie podobało się jej. Dlaczego  przyjaciółka coś przed nią ukrywała? A może, może była w ciąży, pomyślała Hermiona. Dlatego zachowywała się obco wobec Blaise’a. Bo kochała Justina i to było jego dziecko. I to z nim  się spotkała, gdy pewnego wieczoru samotnie opuściła Hogwart.
Granger zaklęła cicho, co się jej nigdy nie zdarzało. Zamknęła oczy i policzyła po dziesięciu, po czym zeszła na dół.

***

Następnego dnia pogoda okazała się koszmarna. Wiał silny wiatr, niebo było przysłonięte chmurami, z których spadały duże krople deszczu.  Wszędzie było szaro i brzydko. Jednak po wczorajszym wieczorze najbardziej pochmurnie było w sercu Hermiony. I wcale nie chodziło tutaj o to, że Ginny miała jakiś sekret i że prawdopodobnie mogła być w ciąży. Tylko o to, że była jej najlepszą przyjaciółką i nic jej nie powiedziała, że nawet się z kimś spotyka.
Z zamyśleń wyrwało ją pukanie do drzwi. O wilku mowa, pomyślała Hermiona.
-Dzień dobry, jak się spało? – zapytała Ruda. – Co chcesz na śniadanie?
-Cześć Gin… Nie jestem głodna. Mogłabyś na chwilę usiąść? – wskazała na łóżko. – Wiesz, dawno nie rozmawiałyśmy. Nie wiem nawet co u ciebie. – Granger uśmiechnęła się nerwowo. – Nie chciałabyś mi o czymś powiedzieć? Może dzieje się ostatnio u ciebie coś ciekawego?
-Nie… Chociaż właściwie, ale nie wiem czy powinnam… - i wtedy do pokoju wszedł Draco. Hermiona po raz pierwszy od miesięcy żałowała, że go widzi.
-No dziewczynki, śniadanie gotowe. Mam nadzieję, że zgłodniałyście? – uśmiechnął się uroczo i popatrzył na Ginny.
Czyżby on wiedział, zastanawiała się brunetka. Przecież jej przyjaciółka była w ciąży z Justinem a nie Blaisem...
-Zaraz przyjdziemy. – odrzekła spokojnie Gin. Draco wyszedł a dziewczyny znów zostały same.
-No więc, co chciałaś mi powiedzieć? Niezależnie co to będzie, pamiętaj, że zawsze będę po twojej stronie. Zawsze będę cię wspierać.
Ale Ginny mówić już nie chciała. Stwierdziła, że nie pamięta o czym chciała powiedzieć i z uśmiechem zeszła na dół.
***

Śniadanie przebiegło w miarę spokojnie, gdyby nie Hermiona, która ciągle patrzyła się to na Ginny, to na Justina.
-Czy mam coś na twarzy? – szepnęła Ruda do Dracona, który siedział obok niej. – Mógłbyś mi podać chusteczkę?
-Nie wiem czy jesteś czysta czy nie bo się zakrywasz ręką. – odpowiedział cicho. Gin jednak nadal siedziała z głową odwróconą w stronę Draco, zasłaniając się. Chłopak nie mając wyboru chciał podać dziewczynie serwetkę, jednak na stole jej nie znalazł. Wstał i zaczął szukać chusteczki po całej kuchni, aż w końcu, gdy ją znalazł podał Ginny, która cicho podziękowała.
I w tym momencie Hermiona była już niemal pewna dwóch rzeczy: jej przyjaciółka była w ciąży więc poprosiła Draco o pomoc, gdyż by wyciągnąć serwetkę z szafki trzeba było się po nią zgiąć, no i po drugie Draco o tym wszystkim wiedział. Dlatego bez słowa skargi usłużył dziewczynie.
Ciekawe komu jeszcze Ginevra powiedziała, że jest w ciąży? I najważniejsze, dlaczego nie jej…
Hermionie zawsze się wydawało, że jest osobą przyjacielską, godną zaufania. A teraz wszystko legło w gruzach. Miała ochotę już nigdy w życiu nie odezwać się do przyjaciółki, ale z drugiej strony, jak można się obrażać na ciężarną? No jak?
***
Tuż po śniadaniu Pansy, Harry i Ron pojechali na łyżwy zabierając ze sobą Justina, który został naprawdę polubiony przed chłopaków. Nic dziwnego, w końcu miał ogromne poczucie humoru i kochał sport. Draco z Blaisem wybrali się na zakupy, a Hermiona poszła trochę popływać. Gin poszła czytać książkę, jednak szybko się znudziła i postanowiła trochę potrenować w dość dużej jak na domową siłownie sali. Ćwiczyła bardzo szybko i intensywnie.
Nagle do siłowni weszła Hermiona.
-Co ty robisz? Przestań! – krzyknęła.
-O co ci chodzi Hermiona?
-Kobietom w ciąży nie wol… - i wtedy zapadła cisza. Hermiona zdała sobie sprawę z tego co powiedziała i zakryła dłoniom usta. Ruda na początku zastanawiała się, czy przypadkiem się nie przesłyszała, ale jednak po reakcji przyjaciółki stwierdziła, że nie.
-Jakiej do cholery ciąży? Nie jestem w żadnej ciąży! O czym ty w ogóle mówisz?
-Ginny, przy mnie nie musisz udawać. Posłuchaj ja nikomu nie powiem. Możesz być tego pewna. Nie wiem czemu mi nie ufasz i bardzo mi przykro z tego powodu…
-Hermionko, moja kochana przyjaciółko, o czym ty do cholery mówisz? Naćpałaś się czegoś? Wypiłaś za dużo piwa kremowego? O co tobie chodzi? Ja nie będę miała dziecka, ani nie planuję go w najbliższej przyszłości.
-Słyszałam was wczoraj w łazience. Ciebie i Justina! – oskarżycielsko powiedziała Gryffonka.
Ginewrze nagle stanęły łzy w oczach. Musiała się przyznać. Właściwie miała dwa wyjścia: albo powiedzieć prawdę, albo przyznać Mionie rację, mówiąc, że jest w ciąży. Jednak udawanie przyszłej matki chyba byłoby bardzo trudne.
-Posłuchaj mnie… - zaczęła spokojnie. – Jestem uzależniona.