czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 11

Rozdział krótki. Ogólnie nie jestem z niego zadowolona. Mógłbyć o wiele ciekawszy. Niestety koniec roku, mało czasu, brak weny, kumulacja wielu obowiązków na raz. Rozdział 12 - nie wiem kiedy. Może w weekend coś napisze chyba, że coś mnie olśni nagle i będzie dodany wcześniej rozdział :D
Miłego czytania ;)

*****************


Rozdział 11


-Malfoy do cholery! Chcesz żeby twoja siostra dowiedziała się kilku nie przyjemnych faktów o tobie?!
-Nie mógłbyś jej nic powiedzieć.
-A chcesz się założyć?
-Dobra, mógłbyś, ale tego nie zrobisz!
-To powiedz mi wreszcie co Miona ukrywa przede mną.
-Nie mogę. Obiecałem jej to.
-Ona się o niczym nie dowie.
-Jak zauważyłeś jest na tyle inteligentna... Jeśli będzie chciała to ci to sama powie, Potter.
-Przyjaciółka. - prychnął
-Ona to robi dla ciebie... Jak już powiedziałem wcześniej jak będzie chciała to ci powie. Teraz idę już na sale.

***

Blondyn wszedł do trochę zatłoczonego pomieszczenia. Ilustrował wzrokiem wszystkie tańczące pary. Zauważył wreszcie swoją ulubioną Gryfonkę... w objęciach Cormaca. Nagle brunet przeniósł ręce z jej tali niżej. Za nisko. Panna Granger się odsunęła, a dłonie chłopaka oderwała od siebie. Chciała już odejść.
-Hermi, nie idź jeszcze. Taniec się dopiero zaczął. - przysunął ją do siebie. Znów się oddaliła.
-No właśnie, dopiero zaczął a ty już zaczynasz mnie dotykać? - oburzyła się lekko.
-No proszę, daj się ponieść magii tańca. - mruknął uwodzicielsko. Nie działał na nią ten ton.
-Zaraz to ty będziesz się ponosił w magii cruciatusa. - warknął blondyn, który znalazł się nagle obok nich.
-Draco, chłopie wyluzuj. - rzekł drugi chłopak.
-Po pierwsze to ty odpuść. Jak dziewczyna mówi nie to znaczy, że nie! A po drugie nie dla ciebie pan Malfoy a nie Draco.
Tamten zmieszał się lekko. Po chwili odszedł. Wiedział, że nie warto narażać się Ślizgonom, zwłaszcza takim jak Draco. 
-Posłuchaj... Potter, znaczy no... No wiesz on słyszał naszą rozmowę.
-Że co?! - krzyknęła.
-Uspokój się. On tylko wie, że coś ukrywamy i tyle. Uważam, że powinniśmy mu... im powiedzieć. - rzekł spokojnie.
-Chyba masz racje. 
-Przyznajesz mi racje? To nowość. - zaśmiał się.
-Przestań. Ja pójdę po Harry'ego a ty weź ją. - wskazała dyskretnie na pewną brunetkę. 
-Za pięć minut w wieży astronomicznej. - dodał po czym zaraz odszedł.

***

Blondyn i szatynka opierali się o parapet, gdy nagle pojawiła się obok nich dwójka przyjaciół.
-Co oni tu robią? - zapytał cicho Wybraniec.
-Sprawa dotyczy ciebie i Pansy też. - odrzekła Herm.
-A Malfoy? 
-On ją tu przyprowadził.
-No więc o co wam chodzi? - spytała lekko zniecierpliwiona panna Parkinson.
-Nie będę owijał w bawełnę, tak jak zapewne zrobiłaby to Granger. Jesteście rodzeństwem. Inaczej mówiąc - popatrzył na drugiego chłopaka - twoim ojcem jest Stell Parkinson. 
Szczęka Harry'ego spadła na ziemię i rozbiła się na miliony kawałków. Pansy wyczekiwała aż ktoś zawoła "Prima Aprilis" . 
-To jakiś żart?! - krzyknęła.
-Nie... Pansy to nie jest żaden z moich dowcipów.
-To niemożliwe... Kłamiesz! - krzyknął Gryffon. - obydwoje kłamiecie! 
-Chciałabym. Niestety Harry to prawda. - rzekła Miona, chwytając przyjaciela pocieszająco za ramię.
Szatynka usiadła na krzesełku, które nie wiadomo co tam robiło. Zaczęła się śmiać. Histerycznie, wręcz przerażająco. 
-Pan, uspokój się. - powiedział łagodnie blondyn. Stwierdził, że mówi te słowa za często.
-Mam sie uspokoić? Ja mam się uspokić?! Chłopak, o którego założyłam się z Asti jest moim bratem?! Po koniec roku miałam zaciągnąć go do łóżka! A ty mi mówisz żebym się uspokoiła?! - krzyczała rozpaczliwie - właśnie się dowiedziałam, że mój ojciec zdradził matkę z jego matką! Walczyłam przeciwko niemu! Chciałam go wydać! Mój ojciec służył temu, który chciał go od zawsze zabić a ty mi mówisz, że mam się uspokoić?! - co jakiś czas przerywała, żeby nie udusić się łzami, które teraz płynęły z jej oczu jak strumyk. Czuła żal i wstręt. Wstała wybiec z wieży, ale po drodze nogi odmówiły jej posłuszeństwa. Zemdlała. Smok wziął ją na ręce i pobiegł do Skrzydła Szpitalnego. Kazał zostać Mionie razem z Harrym. Jemu też nie było lekko. Życie właśnie mu się zawaliło. Przecież był identyczny jak ojciec. Przecież nawet mówili, że ma takie cechy charakteru jak on. Jak to możliwe? 
Hermiona zabrała go do siebie. Zaczęli pić whisky a ona opowiadała mu to, że zataiła przed nim to drzewo. W głębi duszy był na nią zły, ale czy to ważne? Teraz to było najmniej istotne. 
Zasnął na kanapie w jej dormitorium. Przykryła go kocem i sama utonęła w krainie snów.

***


Trzy dni później głównym tematem w Hogwarcie było nowe rodzeństwo. Pansy i Harry spędzali razem dużo czasu. Chcieli się poznać i polubić. Przeszkadzały im niektóre cechy charakteru. Dziewczyna nie lubiła tego, że brat był taki szlachetny wręcz idealny. Wyrażał się dobrze, miał względy nawet u Dumledora. Chłopak nie lubił tego, że dziewczyną interesowało się dużo chłopaków. Dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak się czuje Ron gdy Ginny romansuje z kimś. Gryffon i Ślizgonka postanowili, że podczas przerwy świątecznej muszą spotkać się razem z ich ojcem. Chcieli wyjaśnień. Wręcz żądali. Zastanawiali się dlaczego wcześniej sie nie zorientowali, że są rodzeństwem. Teraz widzieli podobieństwo. Jasna cera i oczy, czarne włosy, charakterystyczny błysk w oku. 

***

-Co ty robisz w mojej ławce? - zapytała Herm gdy zobaczyła, że obok niej jest Draco.
-Siedzę.  I niby ty inteligentna jesteś. - prychnął.
-Wiesz, że nie o to mi chodzi. - burknęła.
-Przecież od miesiąca siedzimy razem na Numerologii. Nie pamiętasz?
-Malfoy! Mieliśmy siedzieć dopóki Harry nie dowiedział się prawdy. Ale wszytsko wyszło na jaw! Wyjdź stąd natychmiast! - zdenerwowała się.
-A może źle ci się siedzialo ze mną? Zresztą nie mam gdzie. Obok Diabła siedzi twoja koleżanka. 
-Nie interesuje mnie to! Wynoś się stąd! - krzyknęła.
-Panno Granger! Kto się ma stąd wynosić? Może to ja pani przeszkadzam ? - zapytał profesor. Dziewczyna spuściła głowę i przeprosiła nauczyciela. Smok zaczął się śmiać.
-A pan panie Malfoy z czego się śmieje?! Proszę natychmiast uśiąść z panną Granger! 
-Oczywiście. - powiedział. Ironiczny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Jak zwykle wyszło na jego. 
-Jendak jesteś skazana na moje towarzystwo. - wyszeptał cicho do jej ucha.
-Na Marlina! Co za idiota! - prychnęła głośno. Za głośno.
-Panno Granger! Otrzymuje pani ode mnie szlaban! Dziś o 16 w moim gabinecie! Razem z panem Malfoy'em, który zamiast zająć się lekcją śmieje się bezopamiętania. Cieszę się, że dopisuje panu humor, ale teraz jest Numerologia. - krzyknął na pozór cichy nauczyciel. Dwójka uczniów nie odzewała się już do końca lekcji.

7 komentarzy:

  1. Mnie tam rozdział się bardzo podoba i momentami nie mogła się powstrzymać do uśmiechnięcia się a szczególnie pod koniec :)
    Piszesz cudownie i mam nadzieję, że uda ci się nową notkę dodać jak najszybciej :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak myślałam, że chodzi o Parkinson :) Podoba mi się, widać, że masz pomysł na to opowiadanie. Czekam na kolejny rozdział ;)
    http://www.dramione-w-poszukiwaniu-milosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahhaha, najlepsza końcówka. Czekam na nexta.
    http://wbrewwszystkim.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. Uuu szlaban razem ♥♥ podoba mi się

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam wszystko od początku i powiem że Wasza historia bardzo mnie wciągnęła :)
    Fajny pomysł z tym tańcem, i już nie mogę się go doczekac! :D
    No proszę, proszę. Harry ma siostrę i jest nią Pansy :D Fajnie :)
    Upsss, szlaban ♥ świetniee ;)
    czekam na next i dodaje do obserwowanych :)
    zapraszam do siebie: droga-do-milosci.blogspot.com/

    Ps. Wyłączcie weryfikację obrazkową, błagam! :D

    OdpowiedzUsuń
  6. No no no :) Bardzo fajny rozdział. Strasznie ciekawa jestem przede wszystkim jakie wyjaśnienia da im (już teraz wiadomo, że ich wspólny) ojciec :P

    Czekam na następną notkę z niecierpliwością

    P.S. Nie rzuciły mi się w oczy żadne błędy :) WELL DONE!

    Isi

    OdpowiedzUsuń
  7. Bez komentarza, bo właśnie schodzę na zawał.~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń