piątek, 17 maja 2013

Rozdział 6


Proszę, oto nowa notka :D proszimy o komentarze, bo nie wiem czy jakos zmienić nasz styl pisania itp. :)
ten rodział pisałyśmy we dwie :D miłego czytania. SWAG

************************************************


Rozdział 6
Ta historia nie może się powtórzyć
Obudziły go jęki i krzyki. Jego metaliczne oczy dostrzegły, że nie znajduje się już w swoim dormitorium lecz w Malfoy Manor. To było dziwne. Skąd on tam się wziął? Ubrał szybko spodnie i koszulkę po czym ruszył w stronę odgłosów. Zatkało go. "Ta histria nie może się powtórzyć!" Krzyczał w myślach. Ujrzał Ronalda Weasleya a obok niego Hermionę Granger. Torturował ich nie kto inny jak jego ciotka Bellatriks. "Przecież ona już dawno nie żyje" myślał gorączkowo. Jak to możliwe?! No jak! W jednym momencie jego przemyślenia przerwała sama Bella, która właśnie zaczęła żucać zaklęcie na Hermionę
-Cruc... - krzyczała lecz ten jej przerwał
-Nie! - wyrwał się
-O mój chrześnik sie już wyspał. - podeszła do niego i pogładziła po policzku - dlaczego chcesz oszczędzić te szlamę?
-Po prostu chce wiedzieć dlaczego ty ich torturujesz? Co chcesz wiedzieć? Czarny Pan już nie żyje!
-Widzę, że cie dużo ominęło. Czarny Pan i reszta śmierciożerców przyszli ponownie dokończyć to co zaczęli. - na jej ustach widniał uśmiech finiszu.
-Od nich i tak nic nie wyciągniesz!
-Skąd ta pewność Draco?
-Kiedyś się nie dali więc teraz też żadne tortury nie pomogą. Powinnaś ich zostawić - mówił zaniepokojony i zdenerwowany. Nie mógł patrzeć jak oni cierpią. Zwłaszcza jak cierpi Miona. Wtedy dopiero uświadomił sobie, że chyba coś czuje. Teraz jednak nie był czas na myślenie o uczuciach. Chciał uratować ich... Bał sie, że z drugiej strony jeśli się wyda, że chce uratować zwłaszcza szlamę to i on długo nie pożyje.
-Oj... Chyba nie wierzysz w moje umiejętności. - powiedziała śmiejąc się w niebogłosy.
-Wierzę, ale... Ale w końcu też jestem śmierciożercą. I ja... Ja znam lepsze sposoby na wydobycie z nich prawdy. Znam ich od 7 lat.
-W takim razie weź ich sobie. Tylko pomęcz troche. Mają ci wszystko wyśpiewać od tym... Tym całym pożal się Boże dziecku słońca, Potte'rze. - zrobiła przerwę a po chwili namysłu stwierdziła - ja lecę do Hogwartu. Może znajdę tam kogoś, kto mógłby coś wiedzieć. - na jej twarzy zagościł szyderczy uśmiech. Po chwili już jej nie było. Blondyn stał i wpatrywał się w dwójkę Gryffonów jak spetryfikowany. Przemówł po kilku chwilach:
-Dacie rade sami dojść ? - rozwiązał ich. W jego słychać było strach, ból, współczucie. Miał dobre intencje.
-Gdzie dojść? - zapytał resztkami sił Ron - co chcesz z nami zrobić?
-Ja... Ja chce wam pomóc. - wydukał cicho blondyn
-Ty pomóc?! Śmierciożerca pomóc Zakonowi Feniksa ?! - tym razem powiedział głośniej rudy.
-Nie jestem śmierciożerą! Nigdy nim nie chciałem być. Współpracujcie ze mną a wam pomogę. - rzekł patrząc prosto w oczy raz dziewczyny drugi raz chłopaka. - Narazie pójdziecie do mojego pokoju i tam nikt nie będzie wchodził przynajmniej przez jakiś czas. Potem coś wymyślimy. - wypowiadając ostatnie słowa zobaczył jak Hermiona upada na Ziemię. Była wykończona. Na rękach i nogach miała ślady po sznurach jakimi ją wcześniej związano. Bluzka z krótkim rękawem pokazywała jej posiniaczone ręce. Włosy potagrane, a na twarzy zadrapania i krew na jej rozciętej wardze. Zrobiło mu sie wstyd. Tak cholernie wstyd. Wiedział, że zrobili to śmierciożercy - przyjaciele jego rodziny. Upewnił się czy nikt nie idzie i wziął dziewczynę na ręce. Przekęcił głową oznajmiając tym Ron'owi, że ma iść za nim. Otorzył drzwi do pokoju i położył dziewczynę na łóżku. Podał jej i Weasleyowi jakieś eliksiry uzdrawiające. Po dłuższej chwili ocknęła się. Siedzieli już chwile i rozmawiali. Dwójka chcłopców Piła bursztynowy trunek, dziewczyna miała w ręce kubek z uspokajającą herbatą.
-Więc w nocy Hogwart został zaatakowany, Potter uciekł o McGonnagal nikt nic nie wie a Snape pokazał znak Śmierciożercom i poleciał wraz z nimi tutaj, a ja o tym nic nie wiem? - dopytywał się blondyn.
-No przecież mówię ci, że jakiś Śmierciożerca żucił na ciebie zaklęcie i cie tu teleportował! - odrzekła niespokojnie Hermiona.
-Który Śmierciożerca?
-Taki wysoki i silny brunet. - odrzekła.
-Skąd ty wiesz kto to zrobił skoro ciebie od razu tutaj wzięli? - dziewczyna chwile się wahała czy mówić, że spędziła noc u Ślizgonów czyj jednak siedzieć cicho.
-Po prostu wiem. - mruknęła cicho.
-A z wami co się działo? - wtedy spojrzał na siniałe ręce Gryffonki.
-Z nami? - zaczął Weasley - z Hermioną spotkałem się dopiero tutaj. Ja napoczątku nie wiedziałem co się dzieje. Jakiś mężczyzna podczas drogi do WS żucił na mnie zaklęcie. Obudziłem się obok już dość mocno poturbowanej Miony a nad sobą zobaczyłem Bellatriks Lestrange. Był przy niej... - tu przerwał na chwile, nie wiedział czy ma powiedzieć całą prawde. Jednak to Draco. Jego wróg. - był przy niej twój ojciec. Na początku spokojnie wypytywali mnie o Harry'ego a potem dostałem Crucio . Gdy upadłem twój ojciec zatrzymał zaklęcie. Lastrange zapytała znowu gdzie jest Harry. Ja nie odpowiedziałem, i wtedy chciała żucić na mnie Avadą, ale jej towarzysz przewał i powiedział, że moge się jeszcze na coś przydać. - na tym zakończył rozmowe. Spojrzał wtedy na Hermionę.
-ja... ja jeszcze spałam. Po obudzeniu szukałam ręką obok siebie różdżki. Nie mogłam wstać. Ktoś stanął przy mnie i zaczął machać mi nią przed oczami. Przeraziłam się. Zimny i ciężki głos mężczyzny zapytał czy tego szukam. Spojrzałam niepewnie na jego przedramię i zobaczyłam znak. Odunęłam się. Jednak za chwile byliśmy już w Malfoy Manor. Byłam torturowana najpierw przez niego, tego samego mężczyznę. Bił mnie. Nie używał magii lecz zwykłej siły. Za chwile weszła Bellatriks. Zażądziła zeby wyszedł, ale przedtem usłyszałam jak powiedział do niej " nie zabijaj. Fajną będę miał zabawkę" i wyszedł. - dziewczynie polała się łza. Draco nie wiedział co powiedzieć. Po prostu ją przytulił. Nawet Ron się nie żucał. Nie dał rady się poruszyć a dziewczyna potrzebowała ciepła.
Nagle usłyszeli kroki. Blondyn kazał stanąć im pod ścianą i udwać, że on ich torturuje. Wszedł jego ojciec.
-Draco... - stanął na chwile. Drzwi uchyliły się ponownie. W progu zatrzymał się wysoki umięśniony mężczyzna. Po minie Hermiony widać było iż to ten o którym wcześniej opowiadała. - David chce zabrać ze sobą szlame.
-Po co?! - w oczach 17-latka widać było złość.
-Do własnych celów. - odpowiedział David.
-Ona tu zostaje. - już prawie krzyknął Malfoy junior. Jego ojciec nie był dobrym rodzicem, ale potrafił rozpoznać każde emocje drzemiące w jego latorośli.
-Idzie ze mną - szarpnął ją za ręke ciemny mężczyzna.
-Nie idzie! - tym razem Hermiona została przeżucona na stronę Smoka.
-David, zostaw tą szlame mojemu synowi. I tak zostało jej niewiele życia. Niech robi z nią co chce. Ale Weasley idzie ze mną. - rzekł stanowczo.
Kiedy wyszli wraz z Ron’em, Draco szybko zamknął drzwi i powiedział do przestraszonej Hermiony:
- Słuchaj, mamy mało czasu, oni chcą was wykończyć. – powiedział. – Ale ja wam pomogę, na pewno uratuję ciebie, bo jesteśmy tu, u mnie w pokoju, ale nie wiem co z Weasleyem.
- Ale musisz go uratować! – krzyknęła i rozpłakała się. Była już 11 po południu, a ona nie zdrzemnęła się od czwartej nad ranem. Hermiona była wykończona. W ciągu tych siedmiu godzin była katowana zaklęciem Crucio, nie miała nawet siły bronić się, wiedziała, że jeśli znowu ktoś rzuci na nią to zaklęcie, to ona umrze. Draco przytulił ją. Dziewczyna płakał na jego ramieniu, siedzieli w ciszy. Nagle dało się słyszeć dobiegające zza pokoju kroki. Były coraz głośniejsze. Postać nieubłagalnie się do nich zbliżała. Draco kazał Hermionie stanąć pod ścianą i udawać że nie ma sił, że właśnie przed chwilą rzucił na nią zaklęcie niewybaczalne.
Ktoś zapukał do drzwi.
- Dracoo! Wykończyłeś już tą nic nie wartą szlamę? – Bellatrix krzyczała przez drzwi. – Otwórz! Chcę zobaczyć jak umiera! – rzekła i roześmiała się szyderczo.
Draconowi nic nie pozostało jak otworzyć jej drzwi. Siostra Narcyzy weszła szybkim krokiem do pokoju i zobaczyła skuloną w kącie Hermione.
- No proszę, proszę. Nasza królowa szlam nadal żyje. – powiedziała.
Darco nie potrafił nic zrobić. Stał jak spetryfikowany. Chciał za wszelką cene uratować Hermione, znaczyła dla niego coś więcej. Ale nie potrafił się sprzeciwić jego ciotce. Bellatrix przewyższała go zdolnościami magicznymi. Potrafiła o wiele szybciej rzucać zaklęcia, były one także silniejsze. Sprawnie posługiwała się różdżką, była przecież najlepszą śmierciożerczynią.
- Draco – rzekła jednocześnie przerywając mu rozmyślania. – popatrz jak to się robi. CRIUCI … - nie dokończyła. W tym momencie Draco wskoczył przed jej różdżkę, zasłaniając Hermionę swoim ciałem.
- Draco, co ty do cholery robisz ? Przecież jesteś śmierciożercą, brzydzisz się szlamami! – krzyczała Bellatrix. – Draco w tej chwili zejdź mi sprzed mojej różdżki, bo zabije ciebie nie ją !
- Zabij mnie, jeśli chcesz, ale ją masz nie dotykać. Nie możesz jej zabić. – krzyczał Draco, podkreślając wyraźnie każde słowo, tak, aby ciotka zrozumiała jego przesłanie.
- Chcesz mi powiedzieć, że wolisz zmarnować swoją czystą krew dla plugawej szlamy?
- Tak – krzyknął.
Bellatrix stała w bezruchu. Patrzyli sobie prosto w oczy. Jego metaliczne tęczówki przeszywała śmierciożerczynię na wylot. Nienawidził jej. To ona spowodowała że jego rodzice stali się podwładnymi Voldemorta. To ona wszczepiła w jego ród cechę, dzięki której nienawidził szlam. Była teraz niesamowita cisza. Hermiona leżała skulona i obserwowała sytuację. Chciała nacieszyć się jego szarymi oczami, chłodnym wzrokiem, jego głosem, niem całym. Wiedzałą że umrze, właściwie, to czekała na tą śmierć. Już raz się jej udało przeżyć, teraz to będzie nie możliwe.
- CRUCIO! – powiedziała beznamiętnie Bellatrix.
Ciało Hermiony wzniosło się w powietrze i wydała przeraźliwy krzyk. Opadła, ale już martwa. Draco rzucił się by ją ratować. Ale było już za późno. Jego ciotka wycofała się z pokoju, a on klęczał trzymając bezwładne i zimne już ciało Hermiony. Płakał, nie ukrywał tego, zrozumiał jak wiele dla niego znaczyła. Krzyczał. Mówił do niej, szarpał ją. Bez skutku. Jej twarz straciła jakiekolwiek rumieńce.
 Nie mógł uwierzyć że ta historia się powtarza. Patrzył na nią, na jej pokaleczone dłonie i  bladą, wychudzoną twarz. Wiedział że ją stracił. Bezpowrotnie.

9 komentarzy:

  1. MATKO BOSKA! Coś ty zrobiła?! Zabiłaś Hermione?! Jak to możliwe?! Nie oczekiwałam takiego zwrotu akcji. Mam nadzieję, że Draco znajdzie jakiś sposób i Hermiona jakoś "zmartwychwstanie".. Szybko dodawaj następny! I życzę weny. /Avadaa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak tak, jasne... A potem się obudził :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no bez takich! Jak to nie jest sen to ja chyba no nie wiem padnę tu!;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie,nie,nie. Hermiona ma żyć. Niech sie Draco obudzi czy coś. Chcę więcej, NATYCHMIAST! Życzę weny i pozdrawiam Nadia.

    OdpowiedzUsuń
  5. yyy... no ja mam nadzieję,że to tylko taki dodatek i nie ma nic wspólnego z resztą opowiadania...
    polecam mojego bloga. dramione-true-love.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. W momencie gdy "padła martwa" zrozumiałam, że to sen :O Bosko- nic więcej nie powiem.~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  7. Od samego początku wiedziałam że to sen. Musisz popracować nad realnością opisywanych przez cb wydarzeń. Życze weny i czytam dalej ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. Zabiłaś ją?Poważnie?


    Tuntak Malfoy

    OdpowiedzUsuń