poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 2


Rozdział 2

Wymuszone przeprosiny



- No to mieliśmy ustalić ten cały harmonogram chociaż wydawało mi się ze wszystko jest jasne... - mówiła Hermiona do Dracona spacerując razem z nim po błoniach. 
Ten widok był dziwny. Oni razem spacerujący i nawet nie kłócący się? To jakiś cud. Widocznie bycie prefektami zbliża.
- Wiesz ja właściwie nie po to cię tu wyciągnąłem. Chodzi o to, że, ja... ja ...
- No co ty?!
- Ja chciałbym cię przeprosić - te słowa ledwo co mu przeszły przez gardło.
Malfoy nigdy nie przepraszał. Już prędzej jego przepraszano. Powiedział to co prawda bardzo cicho ale powiedział. 
-Podziękuj ode mnie Zabiniemu. - odrzekła Hermiona.
- Za co jemu? - oburzył się.
- Przecież wiem, że ty nigdy w życiu nie przeprosiłbyś z własnej woli. Zwłaszcza mnie. Dlatego sądzę że ktoś ci kazał. Powiedziałam Blaisowi bo to chyba jemu wszystko opowiadasz... - odpowiedziała nieco zarozumiale Herm, ale spokojnie.
-Granger, potrafisz wszystko zepsuć! Pierwszy raz zdobyłem się na cos takiego ale ty panna-ja-wszytsko-wiem-lepiej musiałaś coś zepsuć. Nie rozumiem co mnie podkusiło żeby cię przepraszać. Chciałem być miły. Chciałem powoli zakopać topór wojenny... Ale ty jak zwykle. - odpowiedział Smok.
Brązowowłosej zrobiło się trochę głupio. W końcu ktokolwiek by mu to doradził, to i tak sukces dla niego. Na jej twarzy dało się zauważyć lekki rumieniec.
- Dobrze, to w takim razie, skoro jesteśmy już razem tymi prefektam,i to gdzie się będziemy spotykać codziennie? - zapytał Draco, przerywając głuchą ciszę.
- Może obok wieży Gryffindoru? - zaproponowała
- Nie lubię tamtędy chodzić. Lepiej koło Wielkiej Sali codziennie o 18, z wyjątkiem weekendów... - szybko powiedział 
- Dobrze... To chyba możemy już wracać? 
- Jest mały problem. 
- Jaki? 
- Za trzy minuty 22. Pani Norris już patroluje korytarze. 
- To co teraz robimy? - dziewczyna była tym przerażona. Nigdy jeszcze nie musiała się „wkradać” do szkoły…
- Weźmiemy miotły i przelecimy nimi do twojego dormitorium. Stamtąd ja proszkiem Fiuu przeniosę się do siebie. – powiedział.
- Dobrze… Niech będzie. I tak już chyba wszyscy Gryfoni śpią. 
- Cieniasy - powiedział pod nosem Draco, w końcu nie byłby sobą gdyby choć raz nie skomentował negatywnie Gryfonów. 
Hermiona to zlekceważyła. Gdy byli przy miotłach Malfoy wziął jedną a drugą rzucił Hermionie. Dziewczyna nie umiała latać, ale nie chciała pokazywać swoich słabości. Ledwo co wyruszyła, była może niecały metr nad ziemią, a już miotła zaczęła jej drgać i dziewczyna spadła. Blondyn to zauważył. Podleciał do niej szybko i zapytał:
- Nic ci nie jest? - popatrzył jej prosto w oczy. Były duże, koloru orzechowego. Spodobały mu się. Ona też zauważyła jego parę metaliczno - szarych oczu. Nigdy wcześniej takich nie widziała. Nagle zrobiło się trochę niezręcznie, więc oddalili się od siebie.
- Ręka mnie bardzo boli. Chyba coś w niej przeskoczyło. 
- Chodź na moja miotłę... Polecimy jednak do skrzydła szpitalnego.
- No dobrze... 
Draco wsiadł pierwszy na miotłę i zrobił trochę miejsca Hermionie. Ta objęła go jedną ręką i zamknęła oczy. Strasznie się bała. Smok poczuł ciepło bijące od niej. Wiedzia,ł że się bardzo boi, dlatego go ściska z całych sił... W sumie podobało mu się to, mimo iż dalej dla niego to była ta sama kujonica, przyjaciółeczka Potter'a. Gdy dotarli do skrzydła, pielęgniarka położyła Hermionę na jednym z kilku białych, idealnie pościelonych łóżek i zaczęła jej przygotowywać jakiś eliksir. Po wypiciu go, dziewczynę jeszcze bardziej zaczęły boleć kości ręki. Ale zaraz przestały. I wszystko było już sprawne... Draco tylko siedział za parawanem i czekał na nią. Sam nie wiedział dlaczego. Może to wyrzuty sumienia, że nie zapytał najpierw, czy umie latać. Po chwili Hermiona już wyszła zza parawanu do niego i poszli razem do swoich dormitoriów. 
Dziewczyna weszła do swojego pokoju i od razu położyła się na łóżko. Była wykończona. Ginny która wcześniej spała obudziła Herm i spytała ją, co tak długo tam robiła. Ta opowiedziała jej całą historie i razem poszły spać.
Rano pierwszą lekcje jaką miały była lekcja z eliksirów razem z Ślizgonami. Hermiona zdobyła 10 punktów dla Gryffindoru. Niestety potem widząc kolejny idealnie zrobiony eliksir przez Hermionę, jednego ze Ślizgonów coś podkusiło, żeby zwalić buteleczkę z wywarem na ziemię. Panna Granger się wściekła. Była oburzona. Z nerwów podeszła do pierwszego lepszego stolika jakiegoś ucznia z Slytherinu i zwaliła ampułkę, wraz ze wszystkimi składnikami na ziemię. Pech chciał, że eliksir należał do Draco Malfoya, który również się zdenerwował i zwalił wszystko, co zrobił Ron. I tak zaczęła się bitwa. Wszyscy zwalali wszystko wszystkim, albo w nich tym rzucali. W końcu nauczyciel zarządził spokój i ciszę. Kazał zostać Hermionie i Draconowi po lekcjach. 
- Dlaczego akurat ja?! Ja tego nie zacząłem! - mówił zdenerwowany Draco.
- A ja dlaczego?! - również Hermiona się rzucała.
- Bo to wy jesteście prefektami i to wy pilnujecie porządku. A tym razem przesadziliście. I to bardzo. W sumie nie musicie ze mną zostawać, tylko iść od razu do profesor McGonagall, którą o wszystkim poinformuje.
I wtedy wybił dzwonek. Nauczyciel jednym zaklęciem posprzątał całą klasę i poszedł do dyrektorki, a za nim poszli prefekci. Po tym jak Slughorn opowiedział całą historie, profesor wyszła na zewnątrz, do uczniów.
- Zarządziłam, że to wy będziecie prefektami, z uwagi na wasze dorosłe zachowanie. Pan panie Malfoyu, nigdy nie bawił się w takie głupoty, a o pani panno Granger, już nie wspomnę. Tym razem wam daruje większe konsekwencje. Wasz szlaban będzie polegał na tym, że będziecie musieli przez dwa miesiące, po każdym meczu Quddicha sprzątać boisko. Tylko zastrzegam szczególnie pana Malfoya, aby pan również pomagał pannie Granger, a nie tylko, jak zazwyczaj patrzył bezczynnie. Zrozumiano?
- Tak pani profesor – odrzekli niemal jednocześnie. Gdy Minerva odeszła, Hermiona zaczęła krzyczeć na Dracona i walić pięściami w jego umięśniony tors.
- Patrz co narobiłeś! 
- Ja?! To ty zaczęłaś tą bitwę!
- Ale to i tak twoja wina! - krzyczała i biła go jeszcze bardziej. 
- Dlaczego moja?! - młodzieniec powoli tracił kontrole nad sobą. - Zawsze wszystko zwalasz na innych! Zwłaszcza na mnie! Od zawsze! 
- Nieprawda! 
- Właśnie tak! Nie pomyślałaś ze gdybyś zawsze nie musiała być najlepsza a co złego to nie twoja wina to miałabyś więcej przyjaciół?!
- Mam wystarczająco dużo przyjaciół!
- Nie zauważyłaś może że Harry i Ron coraz mniej czasu spędzają z tobą, wolą siedzieć ze swoimi innymi przyjaciółmi, a Ginny ma mnóstwo innych przyjaciółeczek ze swojego wieku, chociażby z Ravenclaw' lub Hufflepuffu, a czas spędza tylko w waszym wspólnym dormitorium? I nie zobaczyłaś, że z każdym dniem zamiast się do nich zbliżać, to się oddalasz ...
Hermiona stała jak wryta. Oczy zaszły jej mgłą. Chciała uciec, ale wiedziała, że musi poczekać, aż powie jej wszystko, całą prawdę. I dopiero wtedy może odejść, udając, że te słowa wcale nie są prawdą. Że wcale ją nie zabolały. To było dla niej jak wbicie noża w plecy. Ktoś wreszcie powiedział jej wszystko. 
- ...To nie jest prawdziwa przyjaźń Granger. Oni po prostu nie chcą cię ranić. Zaszywasz się w swoim kącie, w bibliotece i nawet nie wiesz, co się dzieje wśród twoich znajomych. Myślisz że jesteś nadal tą ulubioną Hermioną Granger, panią ja-wszystko-wiem-lepiej-od-ciebie. - wyrzucał jej Draco.
Dziewczyna czuła że zaraz wybuchnie płaczem. Łez miała wystarczająco dużo, które kumulowały się pod jej powiekami. I stało się. Pierwsza łza pociekła po jej bladym policzku. Teraz zamurowało Draco ... Nienawidził, gdy dziewczyna płakała przez niego. Urwał swoją pustą gadaninę, której Hermiona już od dłuższego czasu nie słuchała. 
-Granger, ty chyba nie płaczesz? - zapytał lekko przestraszony Draco.
Hermiona odwróciła się i zaczęła iść szybkim krokiem w stronę wieży Gryffindoru. Chłopak podbiegł do niej i złapał ją za nadgarstki. 
-Granger, ja... ja... ja przepraszam...
- Kim ty w ogólne jesteś, że masz czelność mnie jeszcze teraz przepraszać. Przez te siedem lat kpin, ani razu tego nie uczyniłeś. W tym roku obiecałam sobie, że już nie będę więcej przez ciebie płakać. Spieprzyłeś wszystko Malfoy... Ty i te twoje przerośnięte ego. 
Hermiona wyrwała swoje chude nadgarstki z jego silnych dłoni i pobiegła w stronę dormitorium.
Draco stał tam jeszcze chwile jak wmurowany. Na początku chciał jeszcze za nią biegnąć, ale postanowił odpuścić. Sam nie wiedział, w którym momencie przesadził. Wkurzył się. Może, gdy powiedział że Ginny ma inne przyjaciółki, albo to o Harrym i Ronie. Przypominał sobie ten moment, gdy polała się jej pierwsza łza. Gdy mu powiedziała że obiecała sobie że, więcej przez niego nie bedzie płakać. Słowa spieprzyłeś wszystko Malfoy, zabrzmiały jak powiew zimnego wiatru. Nie zdawał sobie sprawy z tego, że ona tyle już przez niego wypłakała. Miły to on nie był dla niej, ale uważał że jest silna... Jak jakiś chłopak, w końcu z chłopakami spędzała najwięcej czasu. Właśnie, on nigdy nie postrzegał jej, jako dziewczyny z uczuciami. Mylił się... Dopiero teraz gdy uroniła przed nim łzy, się o tym dowiedział. Myślał, że jest po prostu perfekcjonistką... W pewnym sensie to prawda, ale nie do końca. Ona też płacze, ona też ma swoje słabości, choćby takie, że nie umie latać na miotle... To zawsze jest jakaś słabość w której trzeba jej pomóc. Uśmiechnął się do siebie. Przypomniał sobie moment, gdy bała się, kiedy frunęli. Wtedy poczuł jej ciepło, poczuł ją, kiedy się do niego mocno przyciska, jakby miała zaraz spadnąć. Uświadomił sobie, jaki był okropny przez te siedem lat. Tak bardzo chciał cofnąć czas, teraz oddał by wszystko, żeby ją ochronić.

6 komentarzy:

  1. Super, podoba mi się bardzo i pędzę czytać dalej. A jeśli lubicie czytać Dramione to zapraszam do mnie http://hermionaadndraco.blogspot.com/ (Jeśli nie to sorki za spam) /Avadaa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo chętnie zajrze na twojego bloga ;) /nela.

      Usuń
  2. Dużo lepiej i ciekawiej. Błędy są ale cóż każdemu się zdarza nieprawdaż? Za to opisy lepsze, jest jakiegoś rodzaju rozwinięcie. Podoba mi się taka Hermiona. Draco niezwykły i brakuje mi jego wrodzonej podłości ale to nie książka więc wszystko może być inne. Cieszę się, że zabrałam się do czytania.~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  3. O niebo lepszy niż pierwszy!

    OdpowiedzUsuń
  4. O wiele lepszy niż poprzedni rozdział. Co prawda wkradło się kilka błędów, ale nie jest ich tak strasznie dużo. Radzę popracować nad przecinkami, chociaż wydaje mi się, że teraz, po takim czasie, jest o wiele lepiej. Mam taką przynajmniej nadzieję.
    -Kaja

    OdpowiedzUsuń
  5. O wiele, wiele lepiej. Zauważyłam najwyżej jeden bła, a rozdział był wciągający. Nie wiem, czy jest to pierwotna wersja, czy edytwałaś go w międzyczasie, ale bardzo przypadł mi do gustu. Dialogi prowadziłaś płynnie. No i opowiadanie jużnie podąża utartym szlakiem.
    Łowwczyni Cienii

    OdpowiedzUsuń