środa, 31 lipca 2013

Rozdział 16

Witam wszystkich Czytaleników!
Muszę Wam przyznać, że miałam problemy z napisaniem tego rozdziału. Na początku, gdy miałam już połowę - usunęło mi się, myślałam, że coś mi się stanie...
Do tego nie miałam weny. Zawsze gdy jest przy mnie druga blogerka wena wraca. I Karolinka była przez chwilę, ale potem się zmyła i nie mogłam nic napisać.
Błędów w tym rozdziale podejrzewam, że bardzo, bardzo dużo. Nie sprawdzałam go nawet sama, tylko idę na żywioł, jaki napisałam taki dodaje. Więc z góry przepraszam za te błędy.
W razie pytań zapraszam na ASK.
Oprócz tego po prawej stronie znajduje się ankieta - zachęcam do wzięcia udziału.
Muszę Was też pochwalić!
Coraz więcej komentarzy i wyświetleń na tym blogu - nie zawiedźcie mnie i tym razem :D
Niestety tylko na tym :/ Na ZEMŚCIE wręcz przeciwnie. Wyświetleń dalej tyle samo, może nawet więcej, natomiast komentarzy z każdym rozdziałem mniej. Z takim wynikiem po siódmym rozdziale nie skomentuje ani jedna osoba :( Będę chyba Was brała na szantaż xDD
Przy okazji, gdyby ktoś nie wiedział - Severus Snape żyje i ma się bardzo dobrze :)
To chyba tyle. Życzę miłego czytania <3




Rozdział 16



Kolejny dzień zapowiadał się brzydko. Niebo było pełne ciemnych chmur, przez które nie widać było promieni słonecznych. Na drzworze chłodny wiatr kołysał gałęziami drzew. Jedynym plusem tej pogody było to, że spadł tak długo oczekiwany, pierwszy śnieg. 
Pewien blondyn właśnie został brutalnie obudzyony przez sowę, pukającą do okna jego prywatnego dormitorium. Dom węża ma swoje dormitoria i pokój wspólny w lochach. Draco jako, że był Prefektem miał osobne dormitorium zaraz nad lochami, dlatego znajdowały się w nim okna. 
Niechętnie otworzył swoje szaro-niebieskie oczy i wpuścił małą, ale puchatą sówke, która po oddaniu listu zaraz odleciała. 

Szanowny Panie Malfoy,

    Przymoninam, że niedługo odbędzie się Bal Bożonarodzeniowy, na którym zatańczy Pan wraz z Panną Granger taniec wstępny. Dziś o 18 chcę Was widzieć u mnie w gabinecie. Zaprezentujecie swój mam nadzieję dopracowany już układ. 
  
                                                                                                           Z wyrazami szacunku, M.McGonnagal.


Chłopak skrzywił się po przeczytaniu małej karteczki. Całkowicie zapomnieli o tańcu. Dodatkowo obiecał Julii, że spędzi z nią cały dzień. Musi jej wytłumaczyć, że nie będzie razem z nią i rodzicami na święta. Nie chce jej nastawiać przeciwko rodzicom, nie ma do tego prawa, ale w końcu musi uchylić chociaż rąbek prawdy o tym, że się z nimi nie dogaduje.
W tym samym czasie Hermiona przeczytała swój list o prawie takiej samej treści. Nie chciała nikogo zawieść, ale miała dość problemów osobistych. Głównie chodziło o naukę i przyjaciół. Ostatnio dużo rozmyślała. Zastanawiała się kim jest dla niej Draco. Wiedziała, że Pansy i Diabeł to przyjaciele. A Draco? Na pewno częściej się z nim kłóciła, często sobie dogryzali, ale widziała też, że spędza z nim więcej czasu i jest do niego bardziej przywiązana. 
Po drodze do Wielkiej Sali spotkała swoich wszystkich przyjaciół.
-O jesteś Miona. - uśmiechnęła się Pansy. - Rozmawiamy o tym jak spędzamy święta.
-SpędzaMY? - zaakcentowała ostatnią sylabe.
-Och wiem Granger, że wolałabyś spędzić te dwa tygodnie tylko ze mną samym, no ale cóż... Nie wygonimy ich z domu. Mam nadzieję, że znasz zaklęcie wyciszające. - mrugnął do niej znacząco. Cała piątka wychuchła śmiechem, a Harmiona strzeliła buraka.
-W czerwonym ci do twarzy. - kontynuował Smok.
-Czerwony to zboczony. - wyrwał się Blaise.
-Wiedziałem, że zrozumiesz o co mi chodzi Miona. - uśmiechął się szelmowsko blondyn.
-Draco! - oburzyła się brunetka.
-Na krzyczenie mojego imienia jeszcze przyjdzie pora... Wieczorem. - cała grupka parsknęła śmiechem, aż wszyscy przechodzący po korytarzu zaczęli się na nich oglądać.
-Więc jak mówiłam wcześniej Gin z Ronem nie wracają do domu bo ich rodzice jadą do Charliego. Ja i Harry jedziemy do taty na jeden dzień bo on potem wyjeżdża do dziadków do Francji. Draco jest przez jeden dzień świąt z Julką, Blaise wcale nie jedzie do domu. Więc spędzamy święta wszyscy razem. Chyba, że masz już jakieś plany. - oznajmiła Pansy.
-Jedna mała zmianka. Jadę do dziadków na jeden dzień, a później jeszcze mam spotkanie. - poinformował Blaise.
-Spotkanie? Co ty minister magii jesteś? Gadaj o co chodzi. - zaineteresował się drugi Ślizgon.
-Mój kochany ojczym - zaczął z sarkazmem. - ma syna. On też wcale nie chce by moja mamusia i jego tatuś się żenili. Postanowiliśmy się poznać i pogadać o naszych starych. 
-Powinieneś zaakceptować wybór twojej mamy i nowego ojczyma. - stwierdziła Gin.
-To nie jest takie łatwe jak się wydaje, kicia. Widzisz w swoim domu jakiegoś obcego faceta, nagle się okazuje, że on się żeni z twoją matką i że zaraz on będzie u ciebie mieszkać. Marnujesz swój cenny czas na poznanie go, później cały dzień na wesele. Wracasz do domu na kolejne wakacje historia sie powtarza tyle, że z innym facetem w roli głównej. 
-Masz do tego zbyt pesymistyczne podejście. - oburzył się trochę Harry, choć nie dał tego po sobie poznać. 
-Serio? Czuje jakbym nie miał już nawet matki. Oni mi ją kradną.
-Nie jest niczyją własnością.
-No właśnie! A ci faceci się zachowują jakby była ich! 
-Dobra, koniec tematu! - zażądziła panna Parkinson. - gdzie spędzamy te święta? Osobiście jestem za posiadłością Malfoya nad morzem albo apartamentem Zabini'ego w górach. - uśmiechnęła się słodko do chłopców.
-Mój dom odpada. Ojciec proponował mi to, ale zrobiłem mu kazanie o tym, że zawsze mnie próbuje przekupić. Straciłbym w jego i swoich oczach. Przegrałbym tą bitwę. 
-A ty Blaise?
-Musiałbym wtedy jechać po klucze do matki. 
-Alohomora? 
-Nie ma szans. Zaklęcia ochronne. Trzeba mieć te klucze. - posmutniał trochę.
-A myślałam, że się jakoś wymigam od tego. Jedziemy do mnie. - uśmiechnęła się szeroko Ślizgonka.
-Do tego w Lodynie? - zrobili sobie nadzieje pozostali Ślizgoni.
-No chyba nie. Jak mi macie dom rozwalić jak w ostatniego Sylwestra - tu posłała im karcące spojrzenie. - to tylko w...
-Powiedz, że Austrii...
-No raczej, nie inaczej. 
-Czyli wszystko ustalone. - uciszeszył się Wybraniec. - Więc teraz mogę iść spokojnie zjeść śniadanie. 
Gdy wszyscy zaczęli iść w stronę Wielkiej Sali Miona rzekła:
-Malfoy czekaj, musimy coś ustalić. 
-Przecież mówiłem ci, że nie wywalimy ich z domu, skarbie. - jego usta wykrzywiły się w szczerym uśmiechu.
-Skończ już z tym. Dostałeś dzisiaj list od Profesor McGonnagal? - zapytała lekko zażenowana.
-Tak, mam nadzieję, że umiesz ten układ na pamięć.
-Jakim cudem mam go umieć skoro go nie ćwiczyliśmy?
-No wiesz... Razem nie ćwiczyliśmy, ale osobno kto wie.
-Nie denerwuj mnie. Dziś zaraz po lekcjach spotkamy się i jakoś się nauczymy. 
-Nie mogę dziś po lekcjach. Muszę spotakć się z Julią. - poinformował spokojnie.
-Draco, spotkasz się z nią jutro. Musimy jakoś wyglądać przed McGonnagal. - miała ochotę zacząć krzyczeć. Jej reputacja nie może od tak ulec zniszczeniu zwłaszcza w oczach zastępcy dyrektora i jednocześnie opiekunki jej domu. 
-Moje spotkanie z siostrą jest wżniejsze niż to, że ty nie umiesz czegoś idealnie. - burknął. 
Teraz to przesadził. Nieświadomie trafił w jej czuły punkt. Była perfekcjonistką, zawsze wykonuje wszystko idealnie.
-Malfoy do cholery! Jesteś okropnym, zarozumiałym, wrednym Śligonem! Dbasz tylko o swoje sprawy prywatne! Nie interesuje cie w ogóle ni... - nie zdążyła dokończyć. Z jego strony to był impuls. Musiał to zrobić. Pocałował ją. Tak on to zrobił. Draco Malfoy pocałował Hermionę Granger. Krótko, można było powiedzieć, że tylko musnął jej usta swoimi, ale jednak. Stała oniemiała, nie wiedziała co zrobić. Chyba powoli zdawała sobie sprawe z tego jaka jest odpowiedzieć na pytanie kim jest dla niej ten wredny Ślizgon. Popatrzyla mu nie pewnie w oczy. Były szczęśliwe, tryskały radością.
-Wyluzuj trochę mała. - rzucił jeszcze w jej stronę i przeszedł przez ogromne drzwi WS.

***

-Miona jedz szybko bo śniadanie zaraz się skończy. - powiedział Ron.
-Co? A tak zaraz sie skończy. - była roztrzęsiona, ręce jej nadal drżały a po ciele przechodziły fale gorąca. Jeżeli on ma ją uciszać takimi sposobami to ona częściej będzie krzyczeć. Harry widząc nieprzytomny wzrok przyjciółki zapytał
-Hermi, wszystko w porządku? - jego ton był troskliwy. Przeciętny obserwator mógłby stwierdzić, że patrzy na nią z taką troską z jaką patrzy chłopak na swoją dziewczynę. Jednak między nimi panowała cudowna przyjźń. Jeżeli miałaby opisywać swoich znajomych to Harry był starszym, lekko nadopiekuńczym bratem. Pansy również straszną, doświadczoną bardziej w sprawach miłosnych siostrą. Ginny młodsza, którą z kolei ona się opiekuje. Diabeł i Ron to dwóch, nieogarniętych barciszków z ogromnym poczuciem humoru i diabelskim apetytem, po których w ogóle nie widać, że lubą jeść. A Draco? Draco nie należał do rodziny. Przecież z bratem by się nie pocałowała. On był kimś kto może jeszcze powiększyć tą rodzinę...
-Halo? Hermiono Jean Granger? Jesteś? - machała jej ręką przed oczami Gin.
-Przepraszam, zamyśliłam się. - mruknęła. 
-A o czym ty tak ciągle myślisz? - zapytała Ruda.
-Chyba o kim. - usłyszeli głos Diabła tuż za plecami brunetki.
-No Granger, pochwal się o kim tak myślisz. - na usta Draco wpłynął ironiczny uśmiech. 
-O McGonnagal, która będzie zła o to, że nie umiemy jeszcze tańczyć. - odrzekła dość surowo.
-Chcesz znowu na mnie o to nakrzyczeć? - spytał, po czym nachylił się nad nią i wyszeptał do uch, tak aby tylko ona to usłyszała. - Bo ja chętnie drugi raz zatkam ci usta. 
Policzki Hermiony nabrały krwistoczerwonego koloru. Blondyn na ten widok zaśmiał sie i wyszedł z Wielkiej Sali wraz z swoim przyjacielem. 

***

-Witam Panno Granger. A gdzie jest Pan Malfoy? - przywitała się i zapytał Pani Profesor.
-Malfoy to znaczy Draco ze mną nie przyszedł. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Sama się zastanwiała gdzie podział się chłopak.
-Chwile na niego poczekamy. Mam nadzieje, że zaraz tu będzie. - i tak McGonnagal wraz z uczennicą należącą do domu, którego była opiekunką czekały na Ślizgona. Minęło pięć minut... dziesięć minut... Piętnaście...
-Panno Graneger, nie mam więcej czasu. Widocznie Pan Malfoy zapomniał o tym spotkaniu. Proszę już iść. Próby przede mną już raczej nie zrobimy, chyba, że przed samym Balem. Dowidzenia. 
Młodsza dziewczyna grzecznie się pożegnała i wyszła. Po zamknięciu drzwi odetchnęła z ulgą. Co prawda Malfoy zawiódł, ale przynajmniej nie musieli tańczyć tu i teraz. 
Nagle poczuła jak ktoś ją wciąga do komórki na miotły. Przestraszyła się, lecz gdy zobaczyła kto to, uspokoiła się.
-Malfoy! Co ty do cholery wyprawiasz?! - warknęła. To pomieszczenie było małe i niezbyt przyjemne.
-Cicho, uspokój się. 
-Dlaczego cie nie było na spotkaniu? 
-Po pierwsze moje pogaduszki z Julią przeciągneły się, a po drugie to chyba dla nas lepiej. Snape mnie usprawiedliwi, obiecał mi. Przynajmniej nie musieliśmy tańczyć. - odpowiedział, aż za spokojnie. 
-Po co mnie tu w ogóle wciągnąłeś? Nie ma tu nawet jak się poruszyć. - ona jednak wyraźnie była poirytowana.
-Bo chciałem ci to powiedzieć. 
-Nie prościej było na korytarzu? 
-Nie. - rzucił niedbale.
-Świetnie, a teraz mnie wypuść. - zażądziła. Chłopak niechętnie pociągnął za klamkę, lecz ta się nie otworzyła. Wręcz przeciwnie, ona nawet nie drgnęła.
-Co do cholery? - teraz zaczął szarpać, małą klamkę. Nic. 
-Nie wygłupiaj się tylko to otwórz! 
-Nie da się! Sama zobacz. - Hermiona wyciągnęła rękę i połóżyła ją na klamce. Ta nawet się nie poruszyła. Zaczęła bić rękami w całe drzwi. Nic nie przynosiło efektu.
-Granger otwórz za pomocą różdżki bo ja swojej nie wziąłem. - mruknął. Jemu jednak podobała się ta sytuacja.
-Co zrobiłeś?! Nie wziąłeś? - teraz stał zdezorientowany. 
-No, nie brałem jej. 
-Ja też nie mam. - oparła się o ścianę. Straciła ostatnią nadzieje na wydostanie się stąd. - Jestem śpiąca. - dodała po chwili. 
Obydwoje z trudem usiedli, było tam tak mało miejsca. 
-Oprzyj się o mnie i zaśnij. - wyszeptał.
-A ty? 
-Co ja?
-No co będziesz robił?
-Patrzył w ścianę. - "będę oglądał twoją delikatną twarz podczas snu i wsłuchiwał się w każdy twój oddech" pomyślał.
-Też zaśnij. - zaproponowała. - Nie wiadomo kiedy nas stąd wyciągną.
-Granger, tylko, że jest taki problem. Żeby zasnąć musi być spełniony jeden z trzech warunków.
-Jakich warunków?
-Albo musi być bardzo późno, teraz nie ma nawet siódmej, albo muszę się napić Ognistej, a nie mam przy sobie...
-A trzeci warunek?
-Tego ci nie powiem bo będziesz się śmiała.
-Obiecuje, że nie będę. - zadeklamowała.
-Musi mi ktoś zaśpiewać kołysankę, lub opowiedzieć bajkę. - wymamrotał. - Mam tak od wczesnego dzieciństwa. - dodał lekko zawstydzony. 
-Więc ja opowiem ci bajkę. - rzekła po chwili zastanowienia.
-Ty tak na poważnie? 
-Jak najbardziej. O czym chcesz bajkę?
-O Smoku ziejącym ogniem i o dzielnej lwicy. - uśmiechnęła się pod nosem na te słowa, dobrze wiedziała o co mu chodzi.
-Dawno, dawno temu, za górami, za lasami w jednej z ogromnych jaskiń mieszkał straszny smok... - i tak zaczęła opowiadać bajkę. Gdy już dochodziła do końca Draco jej przerwał.
-Mogę zakończyć?
-Dobrze.
-I żyli długo i szczęśliwie. - po tym zakończeniu obydwoje się uśmiechnęli by po chwili zatonąć w krainę snów.

14 komentarzy:

  1. Wow, cudowny jest ten rozdzial. Nie moge doczekac sie nastepnego. Zycze duzo weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooooo... jak slodko <333333333

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział całkiem fajny, już się nie mogę doczekać ich wspólnych świat :D
    http://dramiona-la-fin-de-la-vie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeej, to bylo takie urocze <3 Ciekawe kto ich zamknął w tej komórce :)Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Koniec był taki słodki. Jak to czytałam cały czas miałam uśmiech na twarzy ;)
    Dawaj szybko następny xd

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale cudne:) niech tam jeszcze trochę posiedzą już nie mogę się doczekać następnego:))
    Zapraszam na http://biglove-dramione.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Słodka końcówka <3 Kocham to opowiadanie :)
    •kropka•

    OdpowiedzUsuń
  8. Jaki uroczy rozdział! A najlepsza końcówka :3 Aż się uśmiechnęłam sama do siebie ;)

    http://hermionadracoocaleni.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny rozdział! Draco w takim słodkim wydaniu bardzo mi się podoba, a ta bajka na koniec <3 Spaczony humor ślizgonów, to jest to, co Jasmine lubi najbardziej, no dobra... najbardziej lubię Dramione i twoje opowiadanie ale mniejsza.
    Czekam na następny <3 i zapraszam na 3 rozdział :D
    Pozdrawiam i życzę weny!
    Jasmine ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. jake to słodkie, ale serio śmiałam sie jak głupia, naprawdę; bajkę na dobranoc nie no pomysł super :D
    pozdrawiam, Charlotte

    OdpowiedzUsuń
  11. Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału :) świetne

    OdpowiedzUsuń
  12. Niech będę teraz same plusy. Zacznę wymieniać po kolei:
    1) Każdy szczegół tak mi się podobał, że nie mam pojęcia jak niby miałabym je spisać. ~~ Zielonooka

    OdpowiedzUsuń
  13. Miałam zamiar doczytać wszystkie rozdziały i później skomentować ,ale ta końcówka była tak cudowna ,że nie mogłam się powstrzymać ;3
    Słodko, słodko i jeszcze raz słodko ♥

    OdpowiedzUsuń
  14. Salazarze, nie wiedziałam, że Draco takie ma problemy :) Założę się, że będzie opiernicz jak ich Filch znajdzie ;)
    Końcówka taaaaka słodka, aż pomyślałam, że bardziej być nie może :)
    Weny
    Dravelia

    http://62442-dramione-magic-love.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń